Wczoraj syn mój najmłodszy był Wiewiórem. Odbywał się bowiem bal przebierańców w jego przedszkolu.
- Marian, jak było w przedszkolu? Opowiadaj! - Zapytałam zaraz po przyjściu z pracy.
- Mamo, było wspaniale! I były nawet prawdziwe zwierzątka!
- No tak, Ty byłeś wiewiórem.
- Nie, ale takie żywe, milutkie. Chomiczki i szczury ...
Niestety nie umiem przeliterować dźwięku jaki wtedy wydałam z siebie na samą myśl o szczurach. Nie cierpie istot innego gatunku, które sa mniejsze ode mnie, mają wiecej nóg niż ja ... a jak juz mją ogony, albo co nie daj Boże chodzą w innych płaszczyznach niż ja, albo latają ...
Cif do czyszczenia łazienek w sprayu jest dobry na owady, ale szczury?!
blehhhhh
- No i jedliśmy takie pyszne placuszki ryżowe - Marcin przerwał moje rozmyślania na temat ... brrr...
- Te placuszki były z płatkami kukurydzianymi - nie przerywał opowieści.
To z ryżem czy kukurydzą?! - Zaczęłam się zastanawiać chwile, ale stwierdziłam że to mało istotny szczegół jego opowieści
- ... i one były taaakie pyyyyszzzzne! No mówię ci. Smakowitości. Tylko te płatki na nich były jak koralowiec - OBRZYDLIWE - tu skrzywił swego buziaka. -Ale się nie porzygałem! - dodał z radością
-No jestem z ciebie dzielna! - stwierdziłam chichocząc, co utrudniało mi zdjęcie mego wierzchniego okrycia.
Tak to Marian w Koralowcowych ciasteczkach, znalazł trochę smakowitości.
***
O tym że jest tłusty czwartek, dowiedziałam się, albo raczej przypomniała mi koleżanka z pracy - po 2giej stronie komputera.
-
Pączki jadłaś? - zapytała Basia
- Jeszcze nie.
I tu włączyła się moja myśląca.
O co kurza stopa chodzi z tymi pączkami. czy ludzie w mojej wsi i okolicach powariowali? Moja mama smaży racuchy, pół drogi w tramwajach i autobusie nasłuchałam się o faworkach i paczkach, teraz Basia ... Czy ja o czymś nie wiem?!
I nagle myśl - nie piłam kawy w pracy, bo się skończyła = nie zalogowałam się
* do końca ...
Ta droga doszłam do szybkiego wniosku - mamy TŁUSTY CZWARTEK.
Pomknęłam do sklepu, szybciutko, cichutko ... Kupiłam kawę - żeby się obudzić, paczki były tylko z różą - blehhhh - inne już "wyszły".
- Panie Marcinie, czy ma Pan dla mnie chociaż bułkę z "paprochami"? - Zapytałam sprzedawce, zawiedziona brakiem innych pączków.
- No, jakby sie tak uprzec i przejechać nią po ziemi, to będzie z paprochmi.
- To poproszę jedną i "kozie bobki"
Tak to tłusty czwartek świętuję bułką z ziarnem i twarożkiem granulowanym.
Właśnie miałam telefon od potomka mego najstarszego
- Ja zjadłem w szkole tylko 3.
- Ile??
- No 3! Ale wiesz, nie kupuj po drodze. Mamy jeszcze 15!
Czyżby moja mama i mój syn planowali dokarmianie sąsiadów w bloku? Gorzej jak wszyscy na to wpadną.
***
* miałam problem z logowaniem bo ...
Mój pierworodny miał dzisiaj bal karnawałowy. Przebrany został za CowBoya. Tylko ze do stroju jaki udało nam się zdobyć, był niebieski kapelusz z ceklinami.
- Dziewuszyńskiego nie założę!
- Ja bym tez nie założyła na twoim miejscu - przyznałam uczciwie.
I cóż zrobić mogłam. Wpadłam na genialny plan: USZYJĘ nowy. A z moim szyciem to jest tak, że ja i owszem, przeszyje, ale nie uszyje tak po prostu. Z reszta nawet moja prosta na maszynie wygląda jakby pijany chłop drogą szedł ... No ale wiara w siebie czyni cuda. Pocięłam jakiś materiał, tekturę ... maszyna akurat była rozstawiona i USZYŁAM. Skończyłam koło północy, ale to zawsze wczoraj a nie jutro.
Byłam z siebie dumna - przez chwilę, dopóki obraz nie dotarł do mojego mózgu.
Sebastian przyjrzał się uważnie temu czemuś i z poważną miną stwierdził :
- Szkoda ze on nie bedzie przebrany za Włóczykija z Muminków, albo Stracha na Wróble ... Ale kapelusz wyszedł pięknie.
Kapelusz został użyty i nie wylądował w koszu.
Mój syn wie jak swej rodzicielce zrobić przyjemność :)