Ostatnio wiele się dzieje dookoła mnie. Nie wiem czy dobrego czy nie, bo nie mnie o oceniać. Faktem jest że mój system nerwowy nieco ucierpiał oraz flaki przypomniały o swoim istnieniu (podobno wrzodowcy w stresie i na wiosnę tak mają, a tu jakby nie patrzeć jedno i drugie).
I gdybym tak miała pisać w stanie aktualnym, to jedynie jadem okapywałyby moje posty. Tak więc wszystko w trosce o zdrowie psychiczne czytelników - bo mnie już niewiele może pomóc.
O mojej niecodziennej terapii przy okazji jakiejś wspominałam - lepię z masy solnej.
A zaczęło się od koguta, którego ulepił Marian na warsztatach plastycznych.
Mojemu zachwytowi nie było końca.
Tak więc lepię kiedy się da i ile się da. Tym samym zwiększam wydobycie soli (o ile nie jest to sól przemysłowa) oraz dbam o przemysł "mączny"?!
Kiedyś może nawet się pochwalę. Aktualnie pakuję przesyłkę aniołów i owieczek na wysyłkę do Moskwy - takie światowe będą moje anioły.
Tym czasem zacieram łapki na przepięknej urody obrazek z aniołkiem (do wygrania jeden z trzech)
Trzymajcie kciuki!