Strony

poniedziałek, 21 maja 2012

ZIELONO

No i się zaczęło.
Sezon majówek, wycieczek, wypadów oraz Zzieleniałych Szkół uważam za rozpoczęty.
W dniu dzisiejszym najmłodsze me dziecię pojechało w dal. Nie taka odległą znowu, ale kolejny raz bez rodzicielki swojej. Dzielny zuch z niego jest, więc i jak trzymam się całkiem całkiem.
Doczekać dnia dzisiejszego się nie mógł. Opowiadał z zapałem gdzież to on nie pojedzie.
- Ciociu, bo ja jadę tam, gdzie rzeka tak wartko płynie. No wiesz, nad Wartę ... I będziemy tam pleść koszyki z wosku ...
Mam nadzieję że nie wróci zbyt rozczarowany, bo o ile rzekę tam mają i nawet bobry, to pletli dzisiaj nie tylko głupotki, ale też "płotek" z wikliny.
Chociaż w sumie kto ich tam wie. Twórcze bestie to i wosk znajdą. Z uszu nie koniecznie, bo zapas starannie pozostawiony w domu rodzinnym. Wszak takich skarbów się z gniazda nie wywozi.

Rozpoczęte jakiś czas temu delikatne i powolne odcinanie pępowinki idzie nam bez większych problemów.
Dumna i blada za razem w całej swojej szerokości jestem ogromnie.
Z radością oraz tęsknotką wzniosłabym toast za dorastające i dzielne potomstwo ... ale się wstrzymam do czwartku wtedy to kolejny potomek wyjedzie na wycieczkę.
W piątek szampan będzie się już lał strumieniami, kiedy to wszyscy do domu powrócą.

Byle do piątku ...

sobota, 12 maja 2012

COUNTDOWN

Styczeń, luty, marzec, kwiecień .... Czas odmierzany od zdarzenia do zdarzenia w oczekiwaniu na wakacje. W tym roku znów będą wyjątkowe. Chociaż jak tak się dobrze zastanowić, to co roku są jakieś atrakcje. Rok temu na ten przykład gościłam swoją ulubioną starszą siostrę po 8 latach. W tym roku nie będę miała dłuższego urlopu, nie. Chociaż, kto wie?! Puki co wypowiedzenia na biurku  jednak nie znalazłam ;) W tym roku, przyjeżdża do mnie moja ulubiona młodsza siostra na całe 3 miesiące! Oj się będzie działo!
Tak więc odliczam od święta - do święta, od wywiadówki - do wywiadówki. W liczeniu tym pomaga mi też mój ulubiony starszy syn. Sposób ma zdecydowanie niecodzienny. Otóż dzięki niemu, mam cotygodniowy kontakt z wychowawcą. Jak już widzę "proszę o kontakt", albo dzwoniący numer wyświetla się jako "pani A", człowiek od razu staje się spokojniejszy, bo oznacza to że już mamy piątek i weekend za pasem - kolejny tydzień odhaczony!
Pierworodny bowiem należy do osób charakteryzujących się specyficznym poczuciem humoru. Z resztą jak 90% mojej rodziny - chyba tylko mama wolna jest od tej wady. Przez niektórych zaletą zwaną, chociaż będąc szczypawką, czasem jest ciężko.
Okazuje się bowiem że delikatne złośliwości, żarty, komentarze, czasem odbierane są inaczej niż zaplanował to sobie nadawca. Najgorszy jest okres szkolny. Jeśli taki "cio- latek" skomentuje coś co powiedział nauczyciel, choćby pod nosem - z góry uznawane jest za złośliwość, chamstwo i brak szacunku. Czasem jest to zwykłe stwierdzenie faktu, a intencje czyste jak łza, a i tak odbierane jest to jako atak. Jeśli nauczyciel taki jeden z drugim parę razy będzie miał podniesione ciśnienie, opinię odpowiednią wyrobi sobie na pewno. Później choćby nie wiem co skały robiły i żabami padało, już tak zostanie. Łatka przyklejona. Może nie na Amen, ale do opuszczenia danej placówki oświatowej na pewno.
Konsekwencje?!
Jeśli coś się stało, a on był w pobliżu (na tym samym pierze) to i tak na pewno brał w tym udział.
Odepchnął dziewczynkę bo kopała mu plecak?! - Nie możliwe! Bo ona by nigdy ...
Swoją drogą, w moich oczach nauczyciel, który używa słów takich właśnie, jest spalony. Najgłupsze stwierdzenie świata!
Ja sama dowiedziałam się niedawno, że będąc jeszcze pełnoprawnym członkiem społeczności szkolnej, miałam niewyparzony język, pyskowałam i uparta jak osioł jeden z drugim byłam. Słuchając tego, zastanawiałam się nawet czy czasem koleżanka moja ze szkolnej ławki nie ma kogoś innego na myśli. Bowiem świadomości oraz pamięci mojej, jestem jako grzeczna i miła dziewczynka. Taka, która może i swoje zdanie ma, rozrabia czasem, nawet szybę wybije i kolana poździera, ale za żadne skarby świata nie sprawi przykrości innym. A tu masz - takie odkrycie.
Albo ktoś nas lubi bardzo albo niechęć do nas przejawia się wręcz stanem chorobowym.
Jak często podkreśla Marian - Życie-!
Młodemu wyrwie się czasem słowo za dużo, albo dwa - nie przeczę i potępiam w całej rozciągłości oraz wbijam do głowy zasady postawy godnej ucznia szkoły podstawowej, dobrego obywatela oraz szacunku do innych. Każdy jednak ma czasem prawo do gorszego dnia, niewyspania i burczenia. Zauważyłam też pewną zależność oczywistą - jeśli ktoś do ciebie z kijem - jest duża szansa ze ty z kwiatem nie wyjdziesz, chociaż czasem powinieneś, bo jest wtedy szansa że schowa kij.
Oraz z całym szacunkiem, spora część nauczycieli, pomimo wielu lat pracy, jest nadal tylko teoretykami. Czasem myślę sobie że ja, jako typowy teoretyk mam większą praktykę, a już na pewno lepiej wykorzystuję zdobyte doświadczenie i wyciągam wnioski.

W każdym razie, ostatnio czas zwolnił. Odliczanie jakby się zatrzymało z 2 powodów:

1) Od kilku tygodni (co najmniej 3) nie miałam rozmowy w sprawie pyskacza rodzonego.
Wnioski mogą być następujące:
a) W związku z majowym weekendem, w pośpiechu zapomniano ze mną porozmawiać, a po mile spędzonym czasie wszystko przeszło, wszak wypoczęty człowiek ma zawsze lepszy humor.
b) Zgubiono mój numer telefonu, a od obcych się nie odbiera.
c) Mój syn zaskoczył i stara się  - i tej wersji się trzymam

2) W ten weekend spotkam się z moją ulubioną młodsza siostrą, do której przyjedzie nasz ulubiony starszy brat. Więc jeśli zwolnię trochę czas, to te 3 dni potrwają dłużej ...
 Puki co, jednak trwają poszukiwania zagubionego biletu. Jeśli nie znajdzie się do obiadu, będę poszukiwać drukarki :)



Zdjęcie znalezione w sieci

wtorek, 1 maja 2012

ZARADNOŚĆ

Bo kobieta zaradną powinna być. Tak na wszelki wypadek. Wszak nigdy nie wiadomo co w życiu przydać się może.
Powinna umieć to i owo, zakręcić się tu i tam. Umieć zadbać o pokój na świecie, zapobiec suszom, powodziom i innym klęskom. Opatrzyć rany, zdarte kolana, wytrzeć posmarkany nos ... Oraz poradzić sobie z upałem.
Jak, zapytacie?
Kiedy na dworze skwar. Kiedy wszyscy się rozpuszczają we własnym sosie - ja się pochorowałam.
I jest mi w sam raz!



Rysunek od MEAART