Strony

wtorek, 28 czerwca 2011

Z SERII ZA KASOWYM OKIENKIEM

Do sklepu z częściami samochodowymi przychodzą zazwyczaj mechanicy samochodowi. Zakupy robią czasem kobiety, choć w 98% są to faceci. Mniej lub bardziej czyści, mniej lub bardziej śmierdzący, ale generalnie panowie. Do niedawna uważałam tę grupę ludzi za bardziej zdecydowaną i konkretną niż płeć piękna. Kobieta zmienną jest, poza tym czasem trzeba się nad czymś zastanowić, przemyśleć, rozmyślić, zapomnieć ...
Od każdej reguły są jednak wyjątki.
Pewien pan robił zakupy
- Paragonik poproszę.
15 min później
- Witam raz jeszcze. Oj zapomniałem o ... Oczywiście paragonik poproszę.
Nie minęło 20 min ... sytuacja się powtórzyła.
- Może ten pan lubi dźwięk drukowanego paragonu? - śmiałam się do koleżanki
- Nagraj mu i wyślij. Niech sobie chłopina ustawi jako dzwonek w telefonie.
W tym momencie pan powrócił.
Swój chichot wytłumaczyłam głupawką ze zmęczenia.
Pan na odchodne zawołał radośnie:
- Do zobaczenia!
Zadrżałam. Czym prędzej spakowałam swoje zabawki i zwiałam z tej piaskownicy. Na szczęście dzień mojej pracy dobiegł już końca i nie byłam narażona na zwolnienie dyscyplinarne

piątek, 24 czerwca 2011

TOFISŁAW

Przebywajac z nami dłższy czas, można albo wywiesić białą flagę, albo zacząć świrować jak my. Większość znanych mi osób ostrożnie dozuje kontakty z naszą cudną rodziną.  Niektóre stworzenia, są jednak narażone na niekontrolowanie długie przebywanie z nami. Taki TOFISŁAW na ten przykład. Przez blisko dwa tygodnie dzielnie poddawał się różynym imionom i przydomkom wymyślanym przez naszą fantazję, aż imię zostało wybrane. Aktualnie o Tofiku powstały juz nawet piosenki. Mądry jest jak stąd do tamtąd i z powrotem. Umie robic "Siad", "Podaj łapę", oraz "Leżeć" w wersji na pleckach. Jak na 9 tygodniowego psiaka uważam to za niezły wyczyn. Sama bym się pewnie nauczyła, żeby tylko Seler dał mi spokój. Taka nauka przez zadręczenie. Chociaż, liczą się efekty.
Jedyne czego nie może się psina oduczyć to pogryzania wszystkich i wszędzie oraz budzenia swojej ukochanej pańci w tenże właśnie sposób o godzinie 5-6 rano. Co prawda dzięki temu jeszcze nie udało mi sie zaspac do pracy, ale zdecydowanie wolę inną formę budzenia oraz czasem miewam wolny weekend, o czym stworzenie nie pamięta.
Mam również nadzieję, że nawyk załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych podczas nudy wszędzie (czyt w szafie na ubraniach, na półce z butami, pod ławą w pokoju, na półce w biurku Krzysia) minie z dniem kiedy to pozna uroki spacerów zewnętrznych. Kiedy ma widownie, i szanse na pochwałę to oczywiście znajduje swoją "toaletową" gazetę. Raz tylko jakiś artykuł go zaciekawił i przeczytał ją bardzo dokładnie - na strzępy. Aktualnie czekamy na ostatnie szczepienie po którym będzie go można zacząć wyprowadzać. Obecnie nawet jego pobyt na balkonie budzi w nas duże obawy. Nie przed wirusami, zarazkami czy gołębiami. Jest on takich pokaźnych rozmiarów, że mógłby przelecieć przez sztachetki niczym przeciąg.

P.S.
Powoli zaczynam rozumieć język tubylców (czyt język używany u mnie w pracy).
Jest dobrze!

środa, 22 czerwca 2011

WAKACJE

Rok szkolny zakończony. Promocja do kolejnej klasy otrzymana. Co prawda jedno dziecię me dzisiaj uświadomiło sobie że dało d ... hmmm ciała, bo w sumie, jakby się bardziej zebrał w sobie to i nagroda na środeczku by była. No, ale miejmy nadzieje, że zapał po wakacjach nie zniknie. A jak zniknie to i tak bedzie najmądrzejszym synem starszym matki swej, która z dumy i tak pęka (w szwach).
Tym czasem, w rozluźnionej już i lekko zalatującej wakacjami atmosferze, udało mi się wychwycić z pokoju potomstwa

- Marcin, posłuchaj. Są 3 rodzaje. Żeński, męski i nijaki.
- Krzysiu, co ty opowiadasz! Nie ma czasu byle jakiego!



"Wakacje" znalezione w sieci

czwartek, 9 czerwca 2011

SMAKOŁYKI

Podobno posiadanie psa zmienia i rozwija człowieka.
Zastanawiam się czy w moim domu, rozwój ten idzie w dobrym kierunku.


- Wujek, jaki smak ma twój groszek?
- hmm... nie wiem. Jak słone ciasteczko?!
- A mój ma smak prażonej cebulki - stwierdził syn mój najmłodszy, chrupiąc psią karmę.


P.S.
Pies zarejestrowany u weterynarza został pd imieniem ROGAL. W praktyce imię zmienia kilka razy dzienni. Babcia woła na niego "NIE MÓJ". Przewijał się również ROBAL, ODI, CIAPEK. Od kilku godzin króluje TOFIK i jest szansa że tak zostanie, chyba że Krzyś powracający jutro z Zielonej Szkoły nie podtrzyma naszego wyboru.

sobota, 4 czerwca 2011

Nie miała baba kłopotu ... czyli jak zrobić interes życia.

Nie miała baba kłopotu - wiec kupiła sobie kozę.
A ja? A ja mam mamę, która ma równie szalone pomysły.
A wszystko zaczęło się od ...
W przyszłym tygodniu, moje ukochane potomstwa miały wyjechać hurtem. Starsza latorośl na Zieloną Szkołę, a młodsza odnoga na Zielone Przedszkole.
Planowałam już urocze wieczory w mieście, sprzątanie i inne uciechy, które najbardziej smakują jak dzieci nie ma w domu.
Aż tu nagle, mój ulubiony młodszy syn się zbuntował i uczulił na coś tak bardzo, że mieliśmy okazję wypróbować działanie Świątecznej pomocy doraźnej.
Dostał lekarstwa, przestał się dusić i grałaby gitara, gdyby nie fakt iż z planowanego na poniedziałek wyjazdu tak zwane NICI.
Tak  to właśnie w życiu bywa. Planuj, planuj, a napewno nic z tego nie wyjdzie.
Marian się załamał. No ale od czego mamy Babcię Jadzię (czyt. moja mamę).

Dzisiejszego poranka
- Córciu, będę u was zaraz, z niespodzianką.
- Z jaką niespodzianką? - poczułam jak mi się zarost na plecach jeży, wszak z tymi niespodziankami to nigdy nic nie wiadomo.
- Zobaczysz. Wiesz, żeby Marcinowi nie było smutno że nie jedzie.

Godzinę później, w naszych progach zagościł TYGRYS.
- Wiesz, byłam na rynku - mama zaczęła opowiadać historię nabycia owego zwierza - jak już wszystko kupiłam, zobaczyłam babcię z pieskami. Wszyscy podchodzili, oglądali szli dalej. Ja nie miałam już pieniędzy.
Więc go kupiłam za 7 bułek, które właśnie wiozłam dla chłopców.

Tak wiec Babcia Jadzia zrobiła interes życia, Marcin już nie chce nigdzie jechać, a ja mam  małego posikańca.
Chciałam zrobić mu przepiękne zdjęcie, ale porusza się to w takim tempie, że mój telefon nie nadąża.

czwartek, 2 czerwca 2011

Złe początki ...

Złe początki ... w tym przypadku trudne, wróżą mam nadzieje dobre końce. Albo chociaż ciąg dalszy.
Jak już wiecie, znalazł się ktoś w tym mieście, kto zechciał w łaskawości swojej zatrudnić moja skromną osobę.
Normalnie jak to mówią na "legalu". Dzisiaj nawet przeszkolili mnie odnośnie BHP - chyba się boją, że niezbyt stabilna i niezbyt bezpieczna jestem.
Mój ulubiony były szef, jak się dowiedział że odchodzę, stwierdził coś w stylu "o cholera".
Zawiodłam się ciut. Wyobrażałam sobie jak walczy o mnie niczym lew o swoje stado.
Myślałam, że zaproponuje mi gwiazdkę z nieba, żebym tylko została ... a on tylko "powodzenia" mi życzył.
No ale cóż. Widocznie nie jestem taka niezastąpiona.
A nowa praca ...
Po dwóch dniach jestem PRZERAŻONA.
Mówią do mnie, ale jakby w innym języku.
Miałam tak, jak wyjechałam swego czasu na Zieloną Wyspę. Niby znałam język "tubylców", ale jakby po chińsku rozmawiali. Po miesiącu się przestawiłam.
Czyli, że jest szansa!
Dla bardziej ciekawych - pracuję w sklepie - hurtowni z częściami samochodowymi :) To tak żeby dodać coś ciekawego do swojego doświadczenia zawodowego. Co tam ogrodnik, kosmetyczka, pedagog resocjalizacji czy wieloletni pracownik biurowy...
Są tacy co twierdzą, że to pewien rodzaj terapii. Mam bowiem chroniczną alergię na mechaników samochodowych. Tutaj, 99% klientów, to właśnie oni.
Paradoksalnie, atmosfera w pracy jest świetna.
Jeszcze trochę i polubię tą pracę, szczególnie, że wszyscy wokół wmawiają mi że Pana Boga za pietę złapałam. A to, że będę dzieci widziała 3 godziny dziennie - z egoistycznego punktu widzenia, to rewelacyjny układ. Czyż nie?!

środa, 1 czerwca 2011

Ważny dzień

Dzień dziś ważny niesłychanie.
Dziś, nim dziecko rano wstanie,
rodzic się wykazać może
pomysłowością swą.

Wszystkim dzieciom małym i dużym, w tym przecudnym dniu
Moc całusków i radości.


P.S.
Dzisiaj również pierwszy dzień mojego nowego rozdziału, pt. "mam prace".
 Pewnie dla tego, po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy, usłyszałam budzik. Ba, wstałam zanim zadzwonił. Może ja powinnam raz w tygodniu zmieniać pracę?!


To będzie jak zwykle piękny dzień :)

Obrazek znaleziony w sieci