Strony

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Z WIZYTĄ U PROFESJONALISTY

- Dziecko, chodź podetniemy ci trochę włosy ... - zaproponowałam nieśmiało jakiś czas temu swojemu potomkowi. Zarósł wszak niemiłosiernie.
- Mamo, no proszę cię. Nie obraź się, ale wiesz, ty jesteś mamą a nie fryzjerką. Raczej się nie znasz!.

Co prawda to prawda. Fryzjerką (przynajmniej z zawodu) nie jestem. Ale czy tak zupełnie się nie znam?! Jak wszystkim wiadomo, matki posiadają wiele różnych funkcji, niektórych nawet bardzo pożytecznych. Jedną z moich jest pasja znęcania się nad włosami - cudzymi. Nie wyobrażałam sobie jednak przykutego młodego do krzesła, ścinanego na siłę. Mógłby jeszcze o naruszenie swobody własnej osoby mnie posądzić i nie odzywać się co najmniej kilka dni. Odpuściłam więc, choć nie powiem, perspektywa "cichego tygodnia" kusiła ...
W perspektywie niedalekiej, a raczej bliskiej bardzo pojawił się wyjazd potomstwa na ferie zimowe. Niby w czapkach bo zimno, niby nic nie widać, ale czasem nakrycie głowy zdejmować chyba będą?! Przekonałam potomstwo, w liczbie szt 2, na zmianę fryzur. Oczywiście pod ręką profesjonalisty. Bo przecież matka wiekowa, staroświecka się nie zna.
Jakże ciekawe były ich miny po wyjściu od fryzjera ...
Chłopcy płakali pół drogi do domu.
- Mamo, jakie to szczęście że mamy ferie. Przez najbliższe 2 tygodnie nie wychodzę  z domu, a już na pewno nie zdejmuję czapki. I niech nikt nie waży się nas odwiedzać - zanim mi włosy nie odrosną! - oznajmił Marian
- Wiesz, chyba jednak ty ścinasz najlepiej na świecie! - ze łzami w oczach wyszeptał Krzyś.
To że pani fryzjerce nie poszło, to trzeba jej przyznać. Ale od czego jest najlepsza na świecie rodzicielka?! Od ratowania pociech swych ukochanych!
Krzysia włoski wyrównane. Znowu wygląda jak syn. Marian potargany i wy-żelowany stwierdził że przeżyje odrastanie i jak tylko grzywka będzie miała więcej niż 2 mm poprosi o "naprawienie" moją ręką.
Wiara w rodzicielkę odzyskana! Pewnie przez najbliższe kilka miesięcy będę mogła znowu z radością pastwić się nad ich włosami wymyślając ogólnie akceptowalne dziwactwa. Szkoda tylko że słono mnie to kosztowało.




Rysunek made byMEAART

czwartek, 12 stycznia 2012

POBUDKA

Normalnie, godzina 6 rano wydaje się być bardzo niehumanitarną jeśli chodzi o wstawanie. Tego dnia jednak, coś się zmieniło...

- Mamo, już się ubrałem - dotarło do mnie z za światów, kiedy to właśnie rozkoszowałam się w najlepsze urokami snu, już nie tak głębokiego.
- hyyy?? - wydobyło się z wnętrza mnie. Nie byłam w stanie wyartykułować nic więcej, ponieważ nie mogłam złapać kontaktu "z bazą"
- Ubrałem się już, umyłem zęby. Czy zanim zrobisz mi śniadanko, mogę włączyć sobie komputer? - zapytał słodko.
- Ok, ale obudź Krzysia, ja już wstaję.
To powiedziawszy, zamknęłam oczy na minutkę, marząc żeby to był tylko jakiś głupi żart. Usłyszałam z daleka ...
- Krzysiu wstawaj! Krzysiu! Krzysiek ...
Po chwili Marianowe wołanie zabrzmiało nad moją głową.
- Mamo, chyba nie powinienem jeszcze krzyczeć co?
- No raczej nie, bo normalni ludzie jeszcze śpią.
- No, a on wcale nie chce wstać! - dodał oburzony.
Podniosłam swój zwłok i kątem oka spojrzałam na zegarek, a że wzrok mam średniej jakości, w ciemności wymacałam okulary, bo coś dziwne cyfry mi się bez nich ukazywały.
Jakże wielka radość moja nastała.
- Synu, jest 2:20! Środek nocy. Możemy jeszcze SPAĆ!
- To ty sobie pośpij, a ja sobie pogram i obejrzę bajkę.

Rozczarował się biedak, kiedy zdecydowanie poprosiłam aby w trybie natychmiastowym znalazł się w łóżku.
Tak o to marzenie o śnie nieco dłuższym niż 2 godziny się spełniło.

Następnej nocy, Marian znowu usiłował wykorzystać nocne przebudzenie.
- Mamo, jest 2ga, a ja się już wyspałem. Mogę ... yyyy ... czy może nie?! Chyba lepiej pójdę spać?!
- Brawo. SPAĆ! Ale najpierw powiedz mi nazwy miesięcy!
- Styczeń, luty, marzec ....ja chyba jednak jestem śpiący. Ale to jest terror, żeby w środku nocy dziecko przepytywać.

Od tej pory nawet nie usiłuje wstawać wcześniej niż przyzwoitość pozwala, a nazwy miesięcy wyrecytuje nawet w środku nocy!



Rysunek made by MEAART

czwartek, 5 stycznia 2012

Z serii ważne telefony

- MamoOo - usłyszałam Marianowe w słuchawce telefonu - bo wiesz co?! Ja dostałem uwagę. Ale ją zakleiłem, bo pani dawała karteczki ... i przykleiłem ...
- I...? - czekałam na ciąg dalszy opowieści.
- Bo to znaczy że ona jest, ale jakby jej nie było?!
- No w zasadzie to tak
- I wściekła jesteś na mnie?
- Wiesz, nie powinieneś tak robić, ale się sam przyznałeś, więc nie.
- I nie urwiesz mi głowy? - zapytał zdziwiony
- Mogę się pozłościć i wymyślić jakąś karę, ale generalnie to nie widzę takiej potrzeby
- To kiedy wracasz? - zapytał odetchnąwszy z ulgą.

Ciekawe czy gdybym zagroziła rozczłonkowaniem ciała, albo chociaż szlabanem na komputer w dniu dzisiejszym, to wymieniłby zamki?!
A może starałby się udobruchać swoją rodzicielkę tak zwanym podlizywaniem?! I chociaż czynność ogólnie uznana za mało higieniczną, mogłaby w tym przypadku zaowocować na ten przykład kolejnym pięknym malowidłem, albo co najmniej porządkiem na biurku (jeśli uznałby iż przewinienie popełnione, było ogromne)

Następnym razem będę musiała mocno się zastanowić zanim powiem ostatnie zdanie.

Rysunek made by MEAART