Strony

sobota, 31 grudnia 2011

HAPPY NEW YEAR

Podsumowanie minionego roku ...
Bilans ogólny wychodzi raczej na +, bo jakże mogłoby by inaczej.
Jesteśmy zdrowi, mam pracę. Wzbogacona o kilka życiowych doświadczeń, przez co mądrzejsza?!
Pewnie i kilka małych dobrych uczynków na koncie by się znalazło.
Jest SUPER.
Postanowienia noworoczne?!
- będę lepszym człowiekiem
- będę mniej krzyczeć i przestanę być wredną jędzą
- zacznę pisać książkę - wymyślenie np tytułu to również można uznać za początek
- moje dzieci nie będą się mnie wstydzić kiedy śpiewam - przestanę śpiewać lub ograniczę się do miejsc odludnych
Prognoza długoterminowa, na najbliższe dziesięciolecie
- dorobię się samochodu
- nauczę się grać na pianinie, lub saksofonie- grę na nerwach opanowałam do perfekcji
- napiszę książkę - tą, którą zacznę w tym roku

A Wam/Nam

Życzę  dużo miłości,
Bo jak bez miłości żyć?!
Życzę Wam/Nam radości,
Bo lepiej pogodnym być.
Kasy odrobinkę, bo choć szczęścia nie daje,
To czasem się przydaje
Mądrych decyzji, szalonych zdarzeń.
Życzę Wam/Nam spełnienia marzeń.

Życzę Wam/Nam
lepszego 2012

niedziela, 25 grudnia 2011

CZYNNE od 7 do 22

W godzinach późno wieczornych, jak na małoletnich powiedziałabym nawet nieprzyzwoicie późnych, rodzicielka potomstwa swego zasiadła wygodnie na kanapie po dłuuugim Świątecznym dniu. Zaliczyła wcześniej głupawkę wieczorną z domownikami, po czym ułożyła nieletnich do łóżek ...
- MaaaaMoooooo - rozległo się donośne z pokoju potomstwa
- Słucham ja was
- Mogę poczytać?
- Nie
- A ja? - zapytał drugi
- Nie, bo jest za późno
- Uśpisz mnie?
- Nie - odpowiedziałam grzecznie
- Czy nie czujesz potrzeby zaspokojenia naszych potrzeb?
- Owszem, ale w godzinach 7-22
- Od 7?! - zapytał Krzyś z podstępnym uśmieszkiem
- Tak, ale w dni wolne od pracy dopiero od 10:00

Zakładając że będą się stosowali do godzin pracy, jest szansa że jeszcze jutro się wyśpię.


Rysunek made by MEAART

piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt

PRZY STOLE WIGILIJNYM SIADAJĄC
BIAŁY OPŁATEK W RĘKU TRZYMAJĄC
ZŁÓŻMY SOBIE ŻYCZENIA
NAJSKRYTSZYCH MARZEŃ SPEŁNIENIA
RADOŚCI, MIŁOŚCI, GWIAZDKI Z NIEBA
WSZYSTKIEGO, CZEGO NAM POTRZEBA
SZCZĘŚCIA I DNI RADOSNYCH BEZ LIKU
TYLE, ILE RODZYNEK W SERNIKU
ILE W MAKOWCU ZIARENEK MAKU - PIENIĘDZY
I JESZCZE RAZ MIŁOŚCI, RADOŚCI
... I JESZCZE WIĘCEJ

PO PROSTU CUDNYCH  ŚWIĄT

Oraz kartka dla was w prezencie



niedziela, 18 grudnia 2011

X - FACTOR

Zaproszenie dostała już kilka dni temu. Jednak przybycie do nas zajęło jej trochę czasu. Bo że niby taka dama i sama nie przyjdzie. Ciemną piwnicą się wymigiwała czy coś. Trzeba było po nią zejść, przyprowadzić. A wybredna ... Tu za nisko, tam za wysoko, tu nie stanie, tam nie usiądzie. Panna w sukience z polietylenu i PCV. Nawet ubierać się jej trzeba było pomagać. Świecidełka, błyskotki,  kolorowe szale. Typowa celebrytka.
Znalazła sobie w końcu godne miejsce. Stanęła na szafce, żeby na wszystkich spoglądać z góry.
Choinka.
Tak więc do świąt w zasadzie przygotowani jesteśmy.
Żeby nie było że wszystko plastikowe, kilka świeżych gałązek znalazło się w wazonie.

Wśród młodzieży wywiązała się dyskusja
- Mamy dwie choinki
- To dostaniemy po dwa prezenty! Pod każdą po jednym
- Chyba po dwie rózgi! Przecież niegrzeczni jesteśmy
- No i będziemy mieli ślady w kształcie X
- X- FACTOR

Nic tylko oczekiwać grubasa z workiem prezentów, albo rózgami dla wyróżnionych

czwartek, 15 grudnia 2011

ROZGRZEWKA

Lekcje zostały odrobione zanim jeszcze wróciłam z pracy.I potomstwo jakieś takie grzeczne.
I niania dzieci chwaliła.
I podobno Marian był grzeczny i aktywny w szkole (chociaż jak nie będę miała na piśmie, to nie uwierzę)
Jeszcze dobrze się nie zadomowiłam po powrocie z pracy, już kolacja  na stole stała. Nie taka jak od Magdy Gessler (nie ujmując pani Magdzie) tylko lepsza. Zrobiona własnołapnie przez krasnale. Bo przecież nie ma to jak wszyscy razem, przy stole ...

- No to teraz mówcie czego chcecie? - zapytałam delektując się koreczkiem
- My? Nic - odpowiedział jeden
- Zupełnie nic mamo - zawtórował bratu drugi
- To co to za akcja? Coś przeskrobaliście?  Czy może podlizujecie się świętemu grubasowi tuż przed GWIAZDKĄ?! - szukałam podstępu. Nigdy nie wątpiłam w to że mieszkam z aniołami, ale coś za słodko było.
- Mamo, no coś ty. My tylko tak na zapas.

I wszystko jasne. Zapobiegawczo podlizywali się cały wieczór, żeby w razie jakby co, mieć co przypomnieć.
No i zaczęło się
- Mamooooo ..... (to)
- Mamooooo ....... (tamto)
- Mamooooo ........
Na dźwięk MAMOOOOOO zaczęłam dostawać gęsiej skórki. Jakby to był napis na dropsach co najmniej.
Za którymś razem rozległo się
ŁUP, TRACH, ŁUBUDU - MaaaAaaaMmmmoooOoooo .....
Lecę, pędzę a tam Krzyś zwija się ze śmiechu na swoim łóżku. Marcin w łazience, nie do końca jeszcze ubrany po kąpieli, cały w pianie od pasty do zębów. Wszystko zachlapane niebieskim płynem do płukania ust. Obok młodego leży połamana deska sedesowa.
- No co?! Się wzięła i połamała!
Sama - jaką zdolną deskę miałam.
Chociaż, dlaczego nie?! Myć zęby stoją na kiblu?! Widoczność niezła rozprysk przy płukaniu ust - jak nigdy. A jakby się wredna nie połamała to i do lustra dałoby się spojrzeć.
Na razie straty materialne niewielkie. Ofiar w ludziach i uszczerbku na zdrowiu brak.
Coś mi mówi że to dopiero rozgrzewka.

piątek, 9 grudnia 2011

Pasje, Rudolf i ja

Różni ludzie rożnymi rzeczami zwykli się zajmować. Z zamiłowania, pasji, musu czy tez przyzwyczajenia.
My ostatnio (od jakichś 2 miesięcy) gromadnie chorujemy na ten przykład. Bo grunt żeby nikt nie czuł się osamotniony, oraz dzielić należy się z każdym.
Szczerze mówiąc nie pamiętam  nawet kto zaczął, no ale w moim wieku to już nawet nie wypada mieć dobrej pamięci. Wiem tylko, że we wrześniu już się DZIAŁO, a kombinacji jak w matematyce - wiele.

Marcin
Marcin +Krzyś
Krzyś
Krzyś+Ja
Niania + Sebastian (nie wiem czy nie powinna zastanawiać mnie ta kombinacja)
Marian + Ja + Krzyś lekko w tle



Ostatnio, ktoś na widok mojego zasmarkanego klupocha ktoś zawołał "ZNOWU?!"
Cóż mi pozostało?!
Jak Krzyś baaaardzo chorował, to ja wraz ze swą empatią jednoczyłam się z nim tak bardzo, że sama się pochorowałam. Więc teraz, kiedy najbardziej cierpiało moje młodsze dziecię, miałabym je zostawić samo?
Zawsze lżej, gdy ktoś doskonale nas rozumie. Tak więc jednoczymy się.

Zaczynamy się powoli przyzwyczajać. Gorączka poniżej 39,2 nie robi na nas żadnego wrażenia.
Oraz plusy dostrzec powoli potrafimy.
1) nie czuje smrodu kloszardów w autobusie, którzy z przyczyn oczywistych - przenikliwy ziąb na zewnątrz- częściej niż latem podróżują
2) Zasadniczo (jak zwykł ostatnio mawiać mój syn Marian) jestem już ucharakteryzowana na święta.
W tym roku będę robiła za RUDOLFA - renifera z zaprzęgu Świętego Mikołaja z pięknym czerwonym nosem.
3) W związku z zaistniałą sytuacją, uroczyście zwolniłam się z gruntownego sobotniego sprzątania.
A co! Bałagan nie zając, nie ucieknie. Jutro będziemy zespołowo się lenić i czytać, czytać i bajki oglądać ...
Dlatego też, jakby to powiedzieć ... szukamy kogoś wspaniałego, o wielkim sercu, kto by obiadek ugotował dla posmarkanych żuczków trzech :) A jak nie ... to sobie pizze zamówimy, albo wyjemy zapas zupek chińskich.

Byle do wiosny :)



Rudolf znaleziony gdzieś w sieci 

poniedziałek, 5 grudnia 2011

WIEDZO, OCH WIEDZO ... ULOTNA ...

Jakiś czas temu, całkiem niedawno - biorąc pod uwagę ilość czasu spędzona już przeze mnie na świecie. Tak wiec jakieś 2 lata temu, kiedy to byłam świeżo przywróconą  w poczet osobników zamieszkujących Polandię po kilkuletniej nieobecności, miałam okazję dość często rozmawiać na temat poziomu edukacji obywateli "zielonej wyspy". W moim odczuciu, my Polacy jesteśmy całkiem nieźle wykształceni, a nawet jeśli tytułów powalających przed nazwiskiem nie mamy, to nasza wiedza zdobyta w ciągu kilku - kilkunastu lat edukacji jest całkiem konkretna.
Wielokrotnie miałam okazję przekonać się o tym, iż nasza wiedza, podstawową zwana jest ciężka do ogarnięcia dla wielu "tubylców".
Na ten przykład kraje Europy. Kto by pomyślał że Polska w samym środku jej leży. Dla większości z nich to już głucha Syberia. Albo co najmniej maleńka jakaś, nie to co na ten przykład OGROMNA Portugalia. Oczywiście o innych kontynentach nie wspominając.
Albo cytując przykład z tegorocznych egzaminów GCSE (gimnazjalnych) w UK
"Podaj przykład sześciu zwierząt żyjących w Arktyce" 
odp. 2 białe niedźwiedzie i 4 foki

Matematyka - dziedzina znienawidzona przez wielu, ale w moim odczuciu, podstawy zna każdy. Dodawanie, odejmowanie, proste mnożenie i dzielenie. Na jednej z moich rozmów rekrutacyjnych (na zielonej wyspie) dostałam arkusz takich przykładów, o trudności 24+12, czy 123:4 metodą pisemną. Osoba przeprowadzająca tą rozmowę, była zdziwiona, kiedy poprosiłam o kawałek kartki, zamiast kalkulatora. W tym samym czasie, przy drugim biurku siedziała młoda Irlandka, która z takim samym testem, trzymając kalkulator w ręku prawdopodobnie zastanawiała się jak go włączyć.
Wówczas opinia o NAS - Polakach w moich oczach jeszcze bardziej wzrosła.
Dzisiaj okazało się, że chyba na wyrost.
Jeden z moich kolegów w pracy miał sen. Koszmar wręcz. Kazano mu coś podzielić pisemnie, a on nie wiedział jak. W dniu dzisiejszym był to temat przewodni w moim miejscu pracy. Testowali wszystkich, którzy im się podwinęli pod rękę. Okazało się że nie licząc jednej przypadkowej "klientki", byłam jedyna osobą, która umiała to uczynić.
Dumna z siebie, że zakres klasy IV szkoły podstawowej mam opanowany zaczęłam zastanawiać się, czy nie jest to powód o ubieganie się o podwyżkę w związku z posiadana wiedzą.
Chociaż może to powód do szukania innej pracy?!



Obrazek znaleziony w sieci