Strony

środa, 30 czerwca 2010

...

Żeby nie było, ze faworyzuje swojego ulubionego starszego syna.
Dzisiaj oficjalny, ostatni dzień przedszkola.
Od jutra mój ulubiony młodszy syn tez ma wakacje.
I żeby nie było że nie pękam z dumy - pękam, a i owszem.
Dlaczego?!
Bo kolejny krasnal się nie pochwalił
I kto powiedział ze dzieci maja niezdrowy pęd do zwyciestwa.
To co kocham w swoich krasnalach, to to, że chcą wiedzieć dla samych siebie, a nie dla nagród.
Co tam, że I miejsce ...

Teraz z Marianem rozkoszujemy się ciepłymi dniami. Trochę nam tylko smutno. Krzysiu na koloniach, w domu cisza i spokój ... i tak jakoś niefajnie.
Marcin z tej okazji, nauczył się liczyć do tyłu. Codziennie rano słyszę, ile dni jeszcze zostało do powrotu brata.

Jeszcze tylko 10 dni!

piątek, 25 czerwca 2010

WAKACJE

Dziś będzie krótko i na temat!
Wakacje.
Dzisiaj oficjalne zakończenie roku szkolnego.
Przedszkolny, ku radości rodziców potrwa jeszcze kilka dni.
Wszystkim krasnalom, które z ulga mogą rzucić swoje plecaki w kąt, które tak ciężko pracowały całe 10 miesięcy, życzę SUPERAŚNYCH WAKACJI.
Zasłużyliście sobie wszyscy na wypoczynek.
Jestem z was wszystkich dzielna!
Ja również zostałam nagrodzona. Nie osobiście co prawda.
Moja wspaniałą nagrodą jest świadectwo mojego syna. I zaskoczenie, gdy został wyczytany na akademii jako jeden z najlepszych uczniów w klasie (skubaniutki nic mi nie powiedział, a i wychowawczyni nie zdradziła nic a nic). Szczególny to zaszczyt, gdyż Krzyś jest nowy w tej klasie i po raz pierwszy chodził do polskiej szkoły ... ale z zachowaniem, to chyba nie o niego chodziło ;)
Pękająca z dumy MAMA :)



Przy okazji...
Wszystkim Dorotkom dużym i małym, z okazji imieninek, życzę wspaniałego, radosnego dnia. 
Oczywiście szczególnie bardzo i słodko całuję swoją ukochana młodszą siostrzyczkę.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Bezrobotny i jego prawo

Bezrobotny w naszym kraju ma prawo ...
do siedzenia cicho, nie dyskutowania oraz efektywnego szukania pracy, oraz stania w urzędach cały dzień:)
Jak już wiecie, od kilku dni jestem osoba oficjalnie przyjętą do grona osób bezrobotnych.  Oczywiście bez prawa do zasiłku, ale to już trochę moja wina
I tu wskazówka, dla innych, którzy spokojnie wracają z krajów UE. Żeby pracę za granica można było zaliczyć np do lat pracy, potrzebujemy świstka zwanego U1. Z tego co zrozumiałam (a było gorąco i mogłam nie skumać) dokument taki, "wyrabia się" w lokalnym urzędzie pracy, czyli w UK jest to Job Center.
W związku z tym iż wspomnianego nie posiadam, odesłano mnie z PUP do WUP i tam, bardzo miłe Panie, wystąpią w moim imieniu  do urzędu w Irlandii Północnej po taki dokument. Może to potrwać +- 3 miesiące i wtedy dostanę zasiłek.
HURA!!!
A tym czasem.
Wzięłam formularze do dofinansowania do mieszkania. Złoże je za 3 miesiące, bo  dochód liczony jest jako średnia z ostatnich 3 do tyłu i zaświadczenia z UP nie maja znaczenia.
Chciałam złożyć papiery żeby dostać popularne "Rodzinne" wszak dzieci szt 2 wychowuje sama Zasada liczenia dochodu, jest taka sama jw. Tzn za 3 miesiące moim dochodem będą tylko alimenty, będziemy już wówczas wychudzeni, może nawet brudni, wtedy będę mogła złożyć wniosek i po miesiącu (jeśli panie urzędniczki do niczego się nie doczepią) zapadnie decyzja pozytywna ...
Mam wrażenie ze to kraj w którym obowiązują prawa dżungli. Przetrwają najsilniejsi. Jeśli za 3- 4 miesiące będziemy jeszcze żyć, to nam pomogą. Na szczęście mam mamę i Selera, którzy nie pozwolą nam  umrzeć z głodu. Ile jest takich osób, które nie maja wsparcia w bliskich i rodzinie ...
Nie ma to jak kraj Pro-rodzinny.

A oferty pracy są,  ale takie że musiałabym zatrudnić niańkę i za tyle ze na niańkę mnie nie będzie stać.
Nie pozostaje mi nic innego jak wziąć kocyk, książkę, kawkę i na zieloną trawkę :)

sobota, 19 czerwca 2010

niezawodny mop, czyli wstawaj śpiochu

Zdolna jestem niesłychanie
i choć skromne mam ubranie, 
zanim zadasz mi pytanie,
ja odpowiedź znam już na nie.
Szyję, piorę, sprzątam czasem
Ugotuję, upitraszę ...
Ścinam włosy, sadzę kwiatki,
czeszę mamę i sąsiadki.

Meble sama wymyśliłam,
wiercę dziury, gwoździe wbijam
czasem, żeby zająć ręce
palę, lub kolczyki kręcę ....

Taka właśnie zdolna jestem niesłychanie.
Jedyne czego nie umiem, choćby skały srały i żabami padało, choćby nie wiem co ...
... nie usłyszę rano budzika, a jeśli go usłyszę to robię to na tyle nieświadomie ze i tak mi nie przeszkadza.
W celu obudzenia mnie rano, w godzinie pozwalającej dzieciom mym nie spóźnić się do placówek oświatowych, dzwoni do mnie moja własna, prywatna, osobista mama.
Piątek rano, do mojej krainy snów, dochodzą jakieś dziwne , nie miłe dźwięki. Jakiegoś walenia czy coś. Pomyślałam brzydko, że się komuś coś odkleiło i na wpół przytomna, zamaszyście otworzyłam drzwi balkonu.
- Gosia, dzięki Bogu, wstałaś! - Usłyszałam głos znajomy, ale jeszcze nie sklasyfikowany, jakby z nieba ...
-??
- Twoja mama dzwoni do ciebie od godziny. Prosiła, żebym cię obudziła, ale ja jestem po operacji i chodzić nie mogę, więc walę mopem w balkon. Dobrze że usłyszałaś!
- Dzięki, właśnie dzwoni  - powiedziałam jeszcze nie do końca świadoma tego co się wokół mnie dzieje.

- Halo, mamo?!
- Budziłam cie dzisiaj ostatni raz!

Na szczęście, do końca roku szkolnego został tylko tydzień.
To jest pozytywna strona niepracowania. Nie mam szansy spóźnić się do pracy.
Od kilku dni bowiem, jestem oficjancie osoba bezrobotną ... ale to już na inny post

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Sezon grzewczy

Prace domowe mogą męczyć. Wie o tym każdy, kto choć raz musiał prać, gotować, sprzątać, prasować ... Nie trzeba o tym mówić żadnej mamie, która bardzo często oprócz prac domowych, pracuje zawodowo, wychowuje dzieci. Odrabianie lekcji, czytanie, zabawy, wychowywanie potomstwa ...
Przez ostatnie dni, czułam się niemalże jak mama niemowlaka.
Niby gips - nic wielkiego, ale ...
Jak każdy prawdziwy facet, potomek mój musiał poużalać się nad sobą, popieścić, jaki to biedny on jest ...
A ja ?!
Musiałam go kąpać, ubierać, rozbierać. Dobrze że jadł samodzielnie i w toalecie sobie radził :)
Gips już zdjęty - dałam radę.
Dzisiaj, zabierając się do prasowania, pot oblewał mi czoło.
Jakie szczęście że upał zelżał, bo wytopiło by się ze mnie wszystko. Swoją drogą, jak człowiek nie pracuje, to się jakiś taki mało wytrzymały robi. Usiadłam z kubkiem kawy. Zaczęłam się zastanawiać czy może z moimi hormonami coś jest nie w porządku. Może to już menopauza?! Schyliłam się po coś za ławę i ...
O w maskę jeża! jak mawia mój najmłodszy syn - kaloryfery się zagotowały.
Dla wszystkich, których deszczysko i wiatrzysko zmartwiło - głowy do góry, nie zmarzniecie!
Sezon grzewczy znowu rozpoczęty!

wtorek, 8 czerwca 2010

Dbające dzieci

Uśmiech dziecka, słodkie "kocham cię mamo", przytulanie się nawet wielkiego konia (czyt.Krzysia) - sama słodycz dla serca matki. Taki właśnie prezent dostałam od dzieci swych.
Tak naprzytulana, nauwieszana już dawno nie byłam.
Potomstwo me zadbało, żeby ten wspaniały dzień (urodzin moich własnych, osobistych) spędzić razem. Nie jakaś tak kawa i plotki z koleżankami, tylko dzień Mamy z dziećmi.
Cały poranek spędziliśmy na chirurgii.
Tylko jakoś nikt się nie domyślił że taka wyjątkowa byłam tego dnia i nie ustąpił miejsca :( Odczekaliśmy co swoje i w godzinach "okołoobiadowych" wyszliśmy z gipsem na łapce Krzysia.
Moje dziecko wzięło i spadło ...
UWAGA!!!
...z 20 cm pufy ... na wyprostowana rękę.
Uraz łokcia. Gips na 7-10 dni.
Reakcja poszkodowanego:
- Teraz jestem cool!
Majtki opadają i rajtuzy falują (jak mówi Holden).
Na szczęście już po kilku godzinach przestała mu się podobać nowa ozdoba. Że ciężko, niewygodnie, nie można zdejmować do spania, nie da się jeździć na rowerze... 

Dzień można uznać za udany.
Praktycznie cały spędzony z dziećmi.
Zaoszczędziliśmy na prysznicu, bo zmoczył nas deszcz.
Pralka się nie naprawiła, ale zlokalizowany został wyciek.
Ze szkód, w zasadzie tylko rozwalona deska sedesowa.
Potem były frezje i lody w kawiarni.
No i moje dzieci na chwile zakopały topory. Teraz mały opiekuje się dużym :)
Teraz tylko jakoś mi tak w krzyżu coraz bardziej strzyka i wzrok już nie ten ...
Dobrze że uśmiech mam przyklejony na stale :)

poniedziałek, 7 czerwca 2010

7.06

Dawno temu, 7 czerwca 1980 roku, o godzinie 0:05, w pewnym łódzkim szpitalu, przyszła na świat Małgorzatka. Dziecię niezwykle urodziwe, utalentowane ... Do 3go roku życia, przez rodziców zwane Aniołem. Później, to już różnie bywało.

Z okazji urodzin, życzę sobie ...
hmmm
Więcej cierpliwości,
więcej czasu dla dzieci,
nie mniej miłości niż dotychczas,
zdrowia,
super pracy,
nowej pralki i wygodnego łóżka,
bukietu frezji :)

A wszystkim innym życzę pięknego i wspaniałego dnia


Piękny bukiet znaleziony w sieci

sobota, 5 czerwca 2010

Szop pracz

- Mamo, dywanik w łazience nam się spocił - usłyszałam krzyk małoletniego syna mego - zanosiłem brudna koszulkę do łazienki, aż tu nagle, dywanik zachlupotał mi pod kapiuszkiem.
No i stało się.
Pralka się poci, i to jak?! Ja rozumiem ze ciepło się zrobiło, ale u niej objawy są jak przy jakiejś poważnej chorobie nerek. Albo to z przejedzenia?! W związku z ociepleniem, brudów przybywa dwa razy szybciej niż zwykle. Normalnie się zbuntowała staruszka.
Byleby tylko sąsiedzi się nie zorientowali ...

Bo życie to potrafi nam znaleźć zajęcie. Z racji mojego słodkiego bezrobocia, które niby już nastało, ale jakoś jeszcze nie zauważyłam nadmiaru czasu, będę robiła za pralkę, albo szopa pracza :)


Na urodziny poproszę nowa tarkę do prania ;)