Syn mój zabłyszczał był nową fryzurą w poniedziałek. Największą frajdą i atrakcją był DRED zrobiony na "kucyku", który pozostał jako wspomnienie po długich włosach.
Tego dnia, późnym wieczorem, będąc w szkole jeszcze odebrałam telefon z domu.
W słuchawce zapłakany Marcin.
- Mamo, bo ja zapomniałem że mam dreda.
- Czy coś się stało?
- Bo ja się wykąpałem i potem chciałem się uczesać ...
Święto na wsi pomyślałam. Moje dzieci bowiem grzebień znają prawie wyłącznie ze zdjęć, no i czasem jak kogoś ścinam, to widzą w dłoni mej. Z reguły starają się nie używać. Akceptują szczotkę do włosów, ale tez trzeba im o niej przypominać. Takie dziwactwo braci G. A tu proszę, sam z własnej nieprzymuszonej woli ...
Wracając do rozmowy
- No i zapomniałem i się rozczesałem ... i wyrwałem połowę włosów.
Tak więc moje dziecko własnoręcznie się oskalpowało.
Na szczęście odbyło się to bezkrwawo i bez ubytku skóry. Włosów jednak zrobiło się jakby mniej.
Ogonek zamiast sięgać do łopatek, sięga do ramion ...
Chyba wstrzymam się z eksperymentowaniem na dzieciach.
Tylko kto nam wybije z głowy nasze głupie pomysły?!
Marcinas na pecha...wpierw mama rozczarowała new fryzurą ;), a teraz jeszcze zniknęło namacalne wspomnienie po długich włosach :) Nie wiem jak on to zrobił...grzebieniem dreda...mocarz :)
OdpowiedzUsuńWychowany w trudnych warunkach, to i lubi mocne wrażenia.
UsuńMnie na samą myśl "jak on to zrobił" wszystko boli.
Czy to znaczy, ze dredy masz juz za soba?;))
OdpowiedzUsuńDokładnie to 1 szt, niestety nie na głowie własnej.
UsuńKiedyś będę specjalistką w tej dziedzinie ...