-Mamo! Kiedy znowu zachorujesz na tą chorobę? - zapytał czas jakiś temu Marian
- Na jaką synku? - zdziwiłam się, wszak choroby nawet wrogowi się nie życzy, a tu potomek własny, osobisty ...
- No, na ta co będziesz w ciąży i urodzisz nam dzidziusia.
- No cóż, obawiam się że nasz limit na dzieci się już skończył.
- To już nie ma dla nas żadnego w niebie?
- Wiesz, tego nie wie nikt, ale szanse są niewielkie. Musicie chyba porozmawiać z ciocią Dorotką.
- To ona urodzi i nam da?
Dorotce, czyli mojej ulubionej młodszej siostrze, pomysł nie do końca się spodobał. Rodzeństwo dla córki swojej to i owszem, ale o oddawaniu nawet nam, nie ma mowy.

Panowie próbowali różnych argumentów.
Jeden chciał brata, drugi siostrę. W ramach kompromisu zgodzili się na jednego brata ...
Póki co, nic nie jest w stanie mnie przekonać. No chyba żeby niespodzianka. Niespodzianki są fajne.
- Moje dzieci będą miały rodzeństwo - dodałam od niechcenia, ścinając włosy koleżanki.
Mina słuchaczy - bezcenna.
- Ale jak to? Który to tydzień? - zapytał ździwiony nr 1
- Piąty - odparłam zgodnie z prawdą
- A jak się czujesz? - dodał ździwiony nr 2
- Ja? Dobrze, dziękuję
Jak to małe niedopowiedzenie, może zwiększyć zainteresowanie naszą osoba.
Dopowiadając.
Moje dzieci będą miały rodzeństwo.
Ich tata, czyli mój ulubiony były monż oraz jego wybranka, spodziewają się potomstwa.
Ja zostałam wyręczona, moi synowie uszczęśliwieni.
Morał - byli współmałżonkowie bywają pożyteczni.
Przyszłym rodzicom składamy szczere GRATULACJE!
Bociana znalazłam tu
Jesteś niesamowita Gosiu!!!
OdpowiedzUsuńNiee, no ale do gratulacji i ja się przyłączam :)
Moni-siu - samo życie :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Właśnie wczoraj Krzyś mnie pytał czy nie mogłabym łaskawie mu załatwić rodzeństwa. Oczywiście, że bym nie mogła. To znaczy mogła, ale nie chciała. Bym :D
OdpowiedzUsuńNivejko - bo mamy potrafią wszystko załatwić!
OdpowiedzUsuńTylko nie zawsze się im chce:)
Super historia:))) I bardzo mi sie podoba Twoja postawa w tym wszystkim:)
OdpowiedzUsuńStardust - staram się widzieć pozytywy w każdej sytuacji, a ta wyjątkowo jest mi na rękę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
och nie wiem, czy porafiłabym je tak lekko przyjmować, jak Ty?:) ale cóż, prawda to - samo życie!
OdpowiedzUsuńmiłego dnia:))
Niech Twój były (chyba) mąż cieszy sie potomkiem i zdrowo niech mu się chowa byle nie zapomniał,ze ma jeszcze 2 fajnych chłopaków.Swoją drogą ....stać go? Alimenty dla Ciebie a tu dziecko...kolejne...
OdpowiedzUsuńKasieńko z tym pamiętaniem to faktycznie różnie bywa.
OdpowiedzUsuńNiech im rośnie zdrowy i silny krasnal i niech będą szczęśliwi, bo szczęśliwi ludzie są mili dla otoczenia - może i ja się załapię ;)
A czy ich stać - chyba. Nie wiem. Pewnie tak.
Od kiedy zabrałam zabawki z tamtej piaskownicy jakoś przestałam się tym interesować.
Alimenty płaci na chłopców, nie na mnie i szału nie ma. Na pewno nie biednieje.
Zielona wyspa (tam mieszkają) jest zdecydowanie krajem pro-rodzinnym. Myślę że będzie i jest im dobrze.
Całuski
Zakochany człowiek wszystkim życzy dobrze. Prawda Gosiu?:)))
OdpowiedzUsuńPieprzu kochany, prawda, prawda.
OdpowiedzUsuńRozgryzłaś mnie bestio :)))
Buziaczki