Strony

środa, 21 kwietnia 2010

paragrafy

- Co pani taka zmyślona?
- Że co? -  zdziwiłam się spoglądając znad klawiatury swojego komputera - Przepraszam, nie zauważyłam jak pan wszedł
- No właśnie widzę! - dodał uradowany klient, co to najwyraźniej zabłądził, albo drzwi pomylił - zakochana, czy coś?
- Czy coś raczej, chociaż pierwszego się nie wypieram - dodałam siląc się na uśmiech i powoli logując się z powrotem do rzeczywistości.
- Coś ta wiosna pani nie służy, pani Gosiu.
W sensie że nie zabłądził, bo zna moje imię. A właściwie to dlaczego nie służy? Czyżbym tak "uroczo" wyglądała?!
- co to za "czy coś" panią tak wybiło z rytmu?
- A, takie tam. Przeglądam oferty pracy - odpowiedziałam ciekawskiemu - w czym mogę panu pomóc?
- No tak, ambicje rosną! Dobrze, trzeba się rozwijać. - stwierdził zamyślając się na chwilę -Przyniosłem pani potwierdzenie, ze uregulowałem fakturę, no i zakupy zrobić chciałem ...

Niech mnie chudy byk.
Wziął i zapłacił ! Sam, bez bicia i tortur cielesnych!
Świat schodzi na psy.
Niech no teraz wszyscy zaczną terminowo płacić ... Do kogo ja będę dzwonić co by zestresować troszkę? Komu będę fundowała psychiczne tortury swoim słodkim głosikiem?
Na szczęście pozostało już tylko 1,5 miesiąca.
Jak zwykle będę dzielna i dam radę.

Odnośnie "sądnego dnia", który miał się odbyć w poniedziałek.
Zaplanowanego dnia, nie odbył się. W związku z fruwającym pyłem wulkanicznym, mój ulubiony szef nie mógł przylecieć do Polski z rodzinnych Włoch. Podejrzewam to jakieś działania planowane, coś w stylu "poczekaj, postresuj się trochę" czyli jednym słowem znęcanie psychiczne. Okazało się, że udał się w podróż droga lądową - nie zazdroszczę.
- Przyjedzie we wtorek z dokumentami - powiedziała koleżanka z biura w Poznaniu
wtorek:
- Nie przyjedzie do ciebie w cale, bo nie ma czasu. Jutro wyjeżdża na wakacje - poinformował uprzejmie kolega, co to również zaczyna hodować zieloną trawkę w ogródku przed domem, żeby 1go czerwca, uroczyście i oficjalnie rozpocząć sezon "niepracowania"

Kilka godzin później, pan "C" - czyt. szef - zaszczycił mnie swoją obecnością.
Przywitał się grzecznie, potłumaczył coś na migi, wręczył wypowiedzenie, dał na czekoladę dla dzieci ... i tyle go widziałam.
Podsumowując:
Wypowiedzenie doręczone do rąk własnym mojej skromnej osobie.
"Góra" i księgowość sprawdzają moją zdolność rozumienia tekstu, czyli odrabiają lekcję pt "kodeks pracy", zastanawiając się dlaczego należy mi się odprawa.
A ja wiem - hahah

Ja tymczasem zaczęłam akcje odzyskiwania świadectw pracy, a raczej wyrabianie duplikatów.
Któż jak nie ja, trzymając wspomniane tydzień temu w rączkach swych magicznych mógł je "wyparować"?!

Ehh - Byle do czerwca

16 komentarzy:

  1. Możesz zadzwonić do mnie;-)))
    Zniosę to z godnością, o!!!
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Akularku - oczywiście, zadzwonić mogę, tylko nie w celu znęcania się psychicznego. Nie, ni.
    Prędzej zagadałabym cię. Sądzę równie,ż że mogłybyśmy obśmiać się jak norki :)
    Buziam

    Holden - dzięki :)
    Na szczęście na razie bardziej mi do śmiechu niż do smutania się. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że to nie koniec, tylko początek Nowej Drogi Życia! Serdecznie Ci tego życzę!
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ech tam grr, kurka myślałam, że może zmieni zdanie:/
    Ja również jestem z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  5. IW - oczywiście ze początek. Ja im wszystkim jeszcze pokarzę :)
    Buziam mocno

    Moni - no cóż, nie wiem czy wszyscy włosi tak maja, ale mój szef jest wyjątkowo zmienny. W tym przypadku, jednak zdania nie zmienił. Ale dobrze, bo pewnie bym tam korzenie zapuściła, a tak - Czas na zmiany :)
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi sie podoba to "ja im wszystkim jeszcze pokaze:)" Tak trzymaj, ja tak kiedys powiedzialam... no nie bede pisac, ale jeden raz pan Bog przedobrzyl;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Stardust - wiesz, słowo droższe pieniedzy. Jak powiedziałam, tak też uczynię. Nie wiem co prawda jak, ale coś wymyślę ;)
    no i napisz, napisz ... albo chociaż posta u siebie. Co powiedziałaś ?!
    Buziam cię mocno

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutno mi.Bardzo przykro.Mój mąż ma to co Ty.Szuka nowej pracy.Rozmowy trwają. Wiem,że Tobie też się uda.Szkoda,że tak daleko mieszkasz.

    OdpowiedzUsuń
  9. coś się kończy, żeby mogło rozpocząć się COŚ :) Trzymaj się! Ściskam..

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosieńko, jestem z Tobą! I trzymam kciuki za szybkie znalezienie pracy Twoich marzeń!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. To nie jest koniec.. to nawet nie jest koniec początku... to jest dopiero POCZĄTEK tego najlepszego, co przed Tobą:).

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boszzzzzzzzzz... Ty też? Posiałam świadectwa przy przeprowadzce... kamień w wodę.
    Pozwodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz bardzo dobre podejście Gosiu! Trzymam mocno kciuki za te zmiany!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasiu - daleko? No proszę cie, w tym samym kraju!
    Wpadniecie? :)
    Buziam

    Pozytyw_ko -Trzymam się mocno i stabilnie póki co :
    Buziaczki.

    Ida - głęboko w to wierzę :)
    Ściskowam

    Nivejko - może my jakieś spokrewnione jesteśmy?! Ja staram się wyrobić duplikaty, ale to kurcze nie takie proste, szczególnie ze niektóre są z czasów kiedy to dinozaury po świecie chodziły
    Damy radę! Wierzę w nas. W końcu kto, jeśli nie my?!
    Buziaczki

    Moni - jak będę się smucić i płakać, to tylko zmarszczek dostane i gębusia mi sie od łez odmoczy. A tak, trochę zdrowsza na umyśle jestem (dziwne stwierdzenie w moim przypadku)
    Buziam

    OdpowiedzUsuń
  15. :) tak trzymaj, zdrowa jesteś - masz zdrowe podejście:)

    OdpowiedzUsuń