Zaśnieżyło, zapadało, biało się zrobiło. Zimno, ale juz tak trochę świątecznie.
Marian upodabnia się do niedźwiedzia który zapadł na sen zimowy. Dziecię me wszak spało - w/g relacji mamy mej wspaniałej - do godziny 10. Dlaczego na podłodze? - bo mu się tak chciało. Niedźwiad prawdziwy.
Może nie przespi Wigili i Świetego grubasa z prezentami.
A ja nie mam co czytać :(
Autobus do pracy jakby specjalnie, wiezie mnie dłużej, wolniej ...
Przy porannym klikaniu z kolezanka stwierdziłam ze opisze chyba kiedys poznanie z Selerem mym ulubionym - "po kablu do szczęścia"
Na co usłyszałam, albo odczytałam raczej:
-"Pisz, pisz, będziesz miała co czytać w drodze do pracy"
Nie głupie.
A więc drżyjcie potencjalni, narażeni na twórczość mą.
Mam kupę e-booków jakby co....Polecam sie. Pisz,pisz...poczytamy.
OdpowiedzUsuńKurczę to znaczy że się wszystko wyda ;-)))
OdpowiedzUsuńDość mam smutnych historii. Chętnie poczytam coś co się happy endem skończyło;)
OdpowiedzUsuńKasiu
OdpowiedzUsuńTo ja chętnie skorzystam. Co prawda w autobusie nie ma dostępu do komputera, ale mogę zawsze sobie druknąć ;)
Pisz, pisz - lepiej nie kuś, bo jeszcze to uczynię i dopiero będzie.
Sebciu
Drżyj maleńki, drżyj ;)
Jeszcze trochę po ubarwiam, pokoloruje, dosłodzę i pieprzem sypnę ...
Nivejko, mam nadzieję że to się nie skończy ;)
OdpowiedzUsuńJuż ja wymyśle jakąś komedię.
:) już drżę:)))
OdpowiedzUsuń