I u nas nie mogło się obyć bez lania wosku i innych Andrzejkowych zwyczaji.
Niestety w związku z zanieczyszczeniami środowiska, efektem cieplarnianym i innymi, mamy problem z wyobraźnią i ciężko nam ustalić co nam wyszło z lania wosku, nie licząc bałaganu i kupy śmiechu oczywiście.
Nasze typy są następujące:
Sebuś - cipciaszek
Krzyś - Rybka (chyba chora bardzo) albo wielki worek z prezentami
Marcin - Słoń lub kleszcz
Ja - bluzka na wieszaku, chociaż ja bym obstawała za nowym domkiem ;)
Tak muszę powiedzieć że Krzyś oglądając mój kawałek wosku powiedział : " wujkowi wyszedł ptaszek" :-P. Chciałem również powiedzieć że została przeprowadzona wróżba z butami i to mój pierwszy znalazł się przy drzwiach. Czyżbym pierwszy miał wyjść za mąż :-D
OdpowiedzUsuńWolałabym żeby się piewrszy ożenił.
OdpowiedzUsuńNic nie mówie, ze mój był następny - but znaczy się
Oj, dobra zabawa była! Co do wosku, to trzeba mieć bogata wyobraźnię....
OdpowiedzUsuń