- WOW, urlop. Wyjeżdżasz gdzieś?
- Taaa ...
- Do ciepłych krajów?
- Do najcieplejszych!
- To znaczy gdzie?
- Do dużego pokoju - na kanapę. Tam jest najcieplej.
Plany na spędzenie ferii mieliśmy wspaniałe. Łyżwy, sanki, odwiedziny u dawno nieodwiedzanych znajomych ...
No ale moje dzieci lubią płatać figle. Marian z radości że zostaję w domu przez tydzień aż się zagotował. W sumie to ja mam nadzieję że z radości, bo nie brałam pod uwagę opcji że się załamał.
Tak więc dziecko w stanie wrzącym postanowiło urozmaicić mi czas wolny.
A może to wirus chciał z nami spędzić trochę czasu?! Bo fajni jesteśmy.
Tak wiec poza podawaniem leków, schładzaniem rozżarzonego Mariana, sprzątaniem rzygów - zamierzam wykorzystać ten czas na robienie nic.
Może tylko pranie, prasowanie, gotowanie, sprzątanie, zakupy ...
Ale tak poza tym, to nic. Zupełnie nic.
Taki dłuuugi Dzień Dziecka, na który i ja się załapię.
Chwilo - trwaj
Zdjęcie znalezione w sieci
:D.
OdpowiedzUsuńNiech trwa!
Amen!
UsuńDomowo, rodzinnie, "cieplutko". W sumie nie najgorzej... no może za wyjątkiem tych rzygów;)
OdpowiedzUsuńNivejko, Marian na szczęście dozuje mi tych ostatnich atrakcji - raz dziennie. Więc luzik
Usuń