poniedziałek, 26 marca 2012
Złośliwy biust
Pewnego pięknego marcowego wieczora ...
Gotowała kurczaczy biust.
Po 20 minutach postanowiła odlać pierwszą obleśną wodę.
Wylała zawartość garnka do zlewu, umyła naczynie, nalała świeżej wody, postawiła na gazie ...
Tylko kurczak gdzieś zabłądził. Podejrzewała go o to, iż podczas niezwykle intensywnego procesu gotowania, uległ biodegradacji, ewentualnie wyparował.
Szukała wszędzie. Zajrzała nawet do śmietnika, bo to nigdy nic nie wiadomo, co to na wiosnę w głowie się zalęgnie.
Zdesperowana, zajrzała do lodówki w poszukiwaniu innych obiadowych ewentualności, którymi latorośl by nie pogardziła.
Jakże wielkie zdziwienie wyrysowało się na jej twarzy, kiedy ujrzała na półce rozkosznie chłodzący się drób. Cycek patrzył na nią swoimi już nieistniejącymi oczyma i zdawał się pytać.
- Szukałaś mnie?!
...
tymczasowy kurczak znaleziony w sieci
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O matko - to jakiś horror - będziesz mogła spać ?? :))
OdpowiedzUsuńTakie wiosenne zakręcenie. A spałam jak zwykle słodko, tylko że ciut za krótko :)
OdpowiedzUsuńTaaak...kura, kura potrafi być jak lis. Nie daj się zwieść!
OdpowiedzUsuń