 |
WIOSNA :)) |
Bigosów tyle ile gwiazd na niebie, a już na pewno tyle ile kucharek. Ja sama, osobiście miałam do czynienia z co najmniej kilkoma. Próbowałam z grzybkiem, ze śliwką, bez, z kiszonej kapusty, kiszonej i słodkiej, samej słodkiej, z kiełbaską, mięskiem, kiełbaską i mięskiem ...
Dalsza wyliczanka groziłaby zapluciem klawiatury, a tego potomstwo tak szybko by rodzicielce nie wybaczyło, w związku z tym zakończę ją w tym miejscu.
A dlaczego bigos?!
Przez kila ostatnich dni, Marian wypinał się na jedzenie. Oczywiście spowodowane to było orkiestrą symfoniczną czy też organową, która na szczęście nieco ucichła w jego wnętrzu, a dokładnie w oskrzelach. Innego wyjaśnienia znaleźć nie umiem, gdyż u tego osobnika, z resztą u drugiego również, stan taki jak "nie jestem głodny", albo "nie mam ochoty" po prostu nie istnieje.
Młody spał, pił i sikał. Potem znowu spał, pił .... w między czasie poddając się torturom zażywania jakichś paskudnych syropków, tabletek przemycanych w jogurciku i innych jak to nazwał ... "gówien".
W każdym razie apetyt uciekł.
Od soboty zaczął wspominać coś o jedzeniu, a dokładnie o bigosie. W niedzielę zjadł nawet obiad. Od poniedziałku zapał na jedzenie powrócił (ma mu się na życie). Temat BIGOSU ciągle aktualny. Cóż najlepsza na świecie matka w takiej sytuacji uczynić może?! Zrobiłam zakupy z nastawianiem na BIGOS.
- Synku, co powiesz na bigos na jutrzejszy obiad?
- Yes, yes, yes - odtańczyło wyraźnie podekscytowane dziecię, po czym dodał po chwili - Ale taki z ziemniaczkami, czy ryżem?!
- Mogę ugotować co tylko szanowny pan sobie zażyczy. Ale jak ziemniaki, to pomagasz obierać!
- Super! To z ryżykiem...mrmrmrmrmr - wyrwało się z młodej piersi
- Pana życzenie jest dla mnie rozkazem! Zobacz, już zrobiłam zakupy. Tu kapustka kiszona i słodka, kiełbaska ...
- Ale nie o taki bigos mi chodziło!!! - zawył łapiąc się za głowę
- No dobra, to o jaki? - zwątpiłam lekko
- Mamo! Ryżyk, polany sosikiem z kosteczkami mięska i jednym, takim maciupeńkim kawałeczkiem zagotowanej papryczki czerwonej. Nie martw się - dodał litościwie dostrzegając moją bezcenną jak sądzę minę - widzę że paprykę już mamy!
Zastanawiam się czy w przedszkolu jak dzieciom dają jeść, to nie mówią co to. Z drugiej strony nie raz jadł w domu i bigos i gulasz, oraz zawsze czytam mu co będzie na obiad w placówce oświatowej.
Jak mawia Holden "Majtki opadają i rajtuzy falują".
A za oknem wiosna :))))