Strony

piątek, 27 sierpnia 2010

Tych klientów nie obsługujemy

Jest pewna grupa klientów, których obsługa, nie jest szczytem marzeń sprzedających. Są oni upierdliwi z natury, złośliwie, albo po prostu zbiegi okoliczności.
Jestem osoba miłą nad wyraz, uprzejmą, słodką, w ogóle same ochy i achy. Kto mnie zna ten potwierdzi. No i skromna też jestem. Od jakiegoś roku, zdarza mi się znajdować w niewłaściwych sytuacjach, w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie. Dotyczy to na szczęście tylko dostawców internetu.
Obawiam się, że jestem umieszczona u nich na tablicy z napisem "tych klientów nie obsługujemy", a pod moim nazwiskiem - "staramy się uprzykrzyć życie na maxa"
Z firmą nr 1 od blisko roku usiłowałam rozwiązać umowę. Dlaczego? Bo internet od nich jest szybki jak sanki w maju. Uczy co prawda cierpliwości i kawę można zrobić czekając na załadowanie się np strony, ale ja wybredna jestem. Ciągle czegoś brakowało w pismach ode mnie, jak nie numeru klienta, to numeru umowy (chyba tylko Pan Bóg wie gdzie ona jest), numeru telefonu (chociaż takiego w firmie nr 1 nie posiadam). I tak sobie pisaliśmy. Ja do nich, oni do mnie. Tydzień temu otrzymałam pismo - udało się. Albo postanowili mi odpuścić, albo fan korespondencji ze mną zmienił pracę.
W firmie nr 2 chciałam założyć internet, ale się pomyliło dziewczę które przyjmowało zamówienie. Wszystko zostało anulowane, ale firma o tym nie wiedziała i przysyłała mi faktury. Od listopada usiłowałam z nimi grzecznie to wyjaśnić, ale ze względu na to iż pracują tam analfabeci, albo osoby nie umiejące czytać ze zrozumieniem się nie udało. Sprzedali mój dług do firmy windykacyjnej. Teraz UKE z nimi rozmawia w moim imieniu i jakby coś zaczęli załapywać. Poczekamy, zobaczymy.
Ostatnia deską ratunku, okazała się firma nr 3. Dawno, dawno temu ... a na pewno kilka lat wstecz miałam "u nich" owy cud techniki i szczerze przyznać muszę zadowolona byłam. No więc podpisałam z nimi umowę. Dostałam rabat jak dla stałych klientów. Przyszli mili panowie do podłączenia linii. Polubili chyba nawet moja kawę, bo jakoś im się ze 3 razy udało przyjść. Że niby czegoś zainstalować nie mogli ... Cel jednak został osiągnięty. Bity śmigają aż miło. Sebastian zaczął nawet obawiać się o swojego laptopa, bo nieprzyzwyczajony biedaczek do takich prędkości i zasapać albo spocić się może.
I tak miło płynął dzień za dniem, aż któregoś razu pojawił mi się komunikat że nie uregulowałam płatności i jak nie zapłacę faktury, będę sobie mogła swój router wsadzić gdzie tylko będzie mi się podobało.
Jak babcie kocham, pierwsze co robię, to place rachunki. Mogę nie mieć na waciki, ale na opłaty - zawsze. Zaczęłam się jednak zastanawiać, bo jak człowiek zakochany i coraz starszy, to faktycznie mogą mu się dziury w mózgu robić. Przeleciałam swoje konto w tą i z powrotem i jeszcze raz. Jak wół była opłata abonamentowa za miesiąc ... Zaczęłam szukać ukrytych przyczyn. Znana jestem z tego ze przestawiam cyfry i litery. Sprawdziłam więc nr konta na blankietach do wpłaty- zgadzał się. Okazało się , że na 1szej fakturze jest inny. Czy to nie nazywa się dręczeniem potencjalnych klientów?
"Wybierz numer który chcesz, a my zaksięgujemy ci albo nie"
Zadzwoniłam więc "grzecznie" do miej pani, która nie umiała odpowiedzieć na pytanie co to za QUIZ i czy nie mają za dużo papieru - lasy trzeba chronić. A te blankieciki, to nawet za papier toaletowy posłużyć nie mogą, bo za twarde i jeszcze by mi się szanowna porysowała.
Jak już dzielna pani wysłuchała co mam jej do powiedzenia, poinformowała uprzejmie, że wpłaciłam na właściwe konto, to 2gie jest też dobre. Problem polega na tym że wpłaciłam o 3,16 zł za mało ...
Tym razem im się upiekło, tylko żeby to był ostatni raz!

7 komentarzy:

  1. Już Hitchcocka bym wolała czytać bo mniej nerwów by mnie to kosztowało, niż horror który opisałaś;-))) 3,16 powiadasz???
    Toż to majątek jest;-)
    Oraz cierpliwa i bojowa z Ciebie jednostka i tak trzymaj;-)))
    Pozdrawiam cieplutko;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. no powiem Ci szczerze, że Ty z tym internetem masz niezłą Odyseję... trzymaj lepiej rękę na pulsie :-)
    ps. witam po wakacjach :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Akularku - dzięki :)
    hihihih
    Obiecuje że już więcej horrorów nie popełnię, a już na pewno nie opiszę
    Pozdowionka

    Asiu - niezła jazda, mówię ci, a to tylko internet.
    Witam również i zapraszam na powakacyjną herbatkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tak jak ty. Jak płacę to wymagam:)
    A co!
    Pozdrawiam:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej, znowu zapomniałam zostawić "słodkiego komcia" - ostatnio jestem roztargniona do potęgi. Gosiu - znam, znam to - nas ścigało TPSA za linię, której nie mieliśmy. Na szczęście zemsta była słodka - przez 3 lata TPSA płaciło nam 90 zł kary za niewywiązanie się z umowy. Słodkie 90 zł co miesiąc:))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ida - AMEN

    Pieprzu - zakochana??
    3 lata, 90 zł co miesiąc - nieźle, nieźle. Ja będę zadowolona jak mi oddadzą tylko to co moje i powiedzą przepraszamy, ta pani już tutaj nie pracuje. Albo niech sobie pracuje. Jako jedyna miała cywilną odwagę powiedzieć że się pomyliła.

    OdpowiedzUsuń