Strony

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

LEKARZE, PIŁKARZE I PREZYDENCI

Kobieta zmienną jest. Dzieciom też w tej kwestii niczego nie brakuje. Marian jakiś czas temu chciał być śmieciarzem, teraz milczy.
Krzyś po długim czasie niepewności, postanowił zostać piłkarzem. Przyczynił się do tego niewątpliwie fakt iż panowie od lipca zaczęli uczestniczyć w treningach "Orlika". Młodszemu ciężko zapamiętać ta nazwę
- Mamo, kiedy idziemy na SĘPIKI? a może ORZEŁKI?!
Skojarzenia ma w każdym razie poprawne.





Krzysia wkręciło to tak bardzo, że zaczął zastanawiać się nad kierunkiem studiów i uczelnią, co by dla zawodowego piłkarza pasowała ...
Któregoś pięknego dnia po wizycie u pani pediatry, Krzyś wyszedł z gabinetu ze łzami w oczach. Był wściekły i gdyby nie to ze nie przegapiłam żadnego szczepienia obowiązkowego, a nawet i na kilka dodatkowych się załapał, zastanawiałabym się czy to nie wścieklizna (na wściekliznę go nie zaszczepiłam, ale był sprawdzany pod tym kątem w zeszłym roku po tym, jak pewien zaprzyjaźniony pies postanowił skosztować go co nieco).
Wracając do chwili po wizycie.
- Mamo, dlaczego nie pojedziemy na trening?
- Synku, bo masz infekcję i będziesz brał antybiotyk
- Ta, infekcje! -odpowiedział obruszony - nawet kataru nie mam
W tym momencie pociągnął uroczyście  nosem. Racje przyznać mu trzeba, że po katarze ogólnie śladu nie ma, ale że łza jedna czy druga zakręciła mu się w oczodole, to od razu trochę smarków zachlupotało mu wesoło.
- Ty się nie znasz!
- Zgadza się. Nie znam się, bo nie jestem lekarzem
- Nie będę brał antybiotyku i będę mógł pojechać na trening.
- Krzysiu, teraz nie weźmiesz leku, przećwiczysz się, to nie ominiesz tylko jednego treningu, ale wogóle będziemy musieli z tego zrezygnować.
- Ona się też nie zna
- Ona, czyli kto?
- No, pani doktor
- Synku, jak będziesz duży, skończysz medycynę, zostaniesz lekarzem, będziesz mógł sam decydować co jest dla ciebie zdrowe, a co nie.
- A właśnie ze nie pójdę na medycynę - wykrzykiwał zapłakany na pół autobusu - nie zostanę lekarzem!. Juz zapomniałaś?! Ja będę PREZYDENTEM.

Czyli że dziecko mam ambitne nad wyraz.
Będzie zawodowym piłkarzem, a jak juz wyrośnie, to zostanie prezydentem.
Jeszcze tylko Marian niech się na coś zdecyduje.
Czuję że czeka mnie przyjemna starość, o ile tylko takowej dożyję

10 komentarzy:

  1. hahaha ambicja pierwsza klasa :-) jeśli tak się stanie, to o emeryturę nie będziesz się musiała martwić, a ja może załapię się na małe herbatkowe :P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  2. ASIU - pierwsza klasa 2gi wagon
    hihihih
    Jeśli tak się stanie Herbatkowe (cokolwiek to znaczy) masz jak w banku.
    Tym czasem mam fajowska herbatkę grejpfrutową ...;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No już Ci zazdraszczać zaczynam ....nie ma to jak być matką prezydenta;-))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziecko prezydent... mm... bądź lepiej miła dla niego ;D to może wspólne konto będziecie mieli hahahah :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój chciał być "sklepiarzem", żeby wszystkie zabawki w sklepie należały do niego. Z wiekiem na szczęście zmienił upodobania. :) Prezydent - to słuszna opcja!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah. Zapytaj jaką ma motywację. Jestem strasznie ciekawa. A moje dziecko ma 17 lat i do dziś nie wie kim będzie... :-(

    OdpowiedzUsuń
  7. Mała mi - wspólne konto? Nie! Ja co prawda jestem zwana toksyczną i nadopiekuńczą matka, ale nie aż tak!

    Pieprzu - jakoś nie jestem pewna co do tego prezydenta. Teraz czuję presje, bo a nóż widelec spełni groźby swoje, to będzie na matkę , że złe wartości wpoiła. Muszę zatem starać się bardzo żeby później było: dzięki mnie ;)

    Kasiu - ja mam 30 i też nie wiem kim bym chciała być jak dorosnę ;)
    W zasadzie to wiem, tyle że trochę nieosiągalne no i nie mam innej koncepcji.
    Buziam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty się Kochana Ciesz, że Twoje dziecię ma tak sprecyzowane plany na przyszłość.
    Moje, gdy było w wieku Krzysia, chciało mieć kucyka (i bynajmniej nie chodzi i zwierzę) i jeździć na motorze...
    Pozdrawiam:).

    ps. przez rok regularnie 3xw tygodniu trenowaliśmy piłkę nożną... ufff...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ida - to ty dzielna jesteś. Ja mam z nimi jeździć 2 razy w tyg i ciesze się jak pada deszcz :)
    Ja wymiękam, no ale sama chciałam, teraz zaciskam zęby i spełniam marzenia swych pociech, na tyle, na ile mogę.
    A kucyk - mój Krzyś za każdym razem jak go ścinam "tylko pamiętasz że zapuszczam sobie pejsika z tyłu?" Na szczęście nie da się z tego kitki zrobić ;)

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  10. Lo matku bosku jak mnie tu dawno nie bylo!! Skandal wrecz, a tu sie tyle ciekawych rzeczy wydarzylo, Seler wprowadzony (brawo, brawissimmo!!!) dziecka w prezydenty ida!!! No swietnie, to ja posypuje leb popielem i obiecuje poprawe:))

    OdpowiedzUsuń