Strony

czwartek, 18 lutego 2010

pierogi

Bo człowiekowi to nigdy nie wiadomo co i kiedy się zachce.
Wczoraj zachciało mi się pierogów. Tzn, wymyśliłam sobie że na niedzielny obiad z niespodzianką (niespodzianka dla mamy, w postaci mojej młodszej siostry) zrobię własnołapnie pierogi. Ruskie, albo z kapusta i grzybami. Jeszcze mi ślinianki pracują na sama myśl.
Jeszcze butów nie zdjęłam po przyjściu do domu, a już oznajmiłam mamie ze "ROBIĘ PIEROGI", na co rodzicielka moja zaśmiała się głośno i szczerze.
- Ty?
- Tak, ja - odpowiedziałam oburzona
- Ale pierogi? Takie z lepieniem i bałaganem?
- Nie znam takich bez bałaganu. Ale za to smaczne.
- No jak ci się tak bardzo che pierogów, to może kupimy?
- Nie! Ja chce własnymi ręcami je ulepić. Tylko powiedz mi jak, bo nie pamietam :)
- Jakie te pierogi chcesz?
- Chcę Ruskie i z mięsem i może jeszcze z truskawkami ...- rozmarzyłam się
- Hahaha - zaśmiała się rodzicielka donośnie. - I będzie tak, jak kiedyś, co kupiłaś. Kilogram pierogów, na jakiego trafisz, na tego bęc.
- Przecież ludzie wymyślili coś takiego jak plastikowe pojemniki na żywność. Tak? Zrobię, podgotuje, posegregowane spakuje. A ty moja słodka, tylko je dogotujesz!
- Hahaaha. Pogadamy o tym w sobotę.
- Też cię kocham - odpowiedziałam oddając się rozmyślaniom.
Wzięła i mnie wyśmiała. Moja własna, rodzona matka. Normalnie chciałam strzelić focha. To że idąc z własnym synem wyglądam jakbym szła z bratem, to wcale nie znaczy że jestem aż takim beztalenciem.
I powiedziałam sobie "Nie chcesz pierogów w niedziele? To nie! Zrobię dzisiaj". Jak "pomyślałam", tak też uczyniłam. Potomstwo oddało się rozkoszy oglądania wieczorynki, a ja pognałam do kuchni. Jedyne z czym mogłam zrobić pierogi, to była cebula. Nie wpadłam na to że trzeba będzie z czegoś wymyślać farsz. Ale od czego są sąsiedzi. Moja ulubiona sąsiadka,  w całej swej niewiedzy pożyczyła mi ziemniaki (przez ręce syna swego, sama oddając się rozkoszom pracy).
W rozwałkowywaniu, dzielnie pomagał mi Marcin.
- Mamuniu, spójrz, ciasto jest już DOSKONAŁE! Wyśmienite! - powiedział jak już mu się znudziła czynność maltretowania ciasta.
Krzyś w tak zwanym międzyczasie, przelatując jak przeciąg obok kuchni, wyciął kilka kółek.
Zrobiłam imitację ruskich pierogów.
W czasie gdy pierogi się gotowały, postanowiłam oprzątnąć poligon. Na to wszedł Seler.
- Jesteś zła? Czy to tak z przymusu?
Zaczęłam szybko zbierać fakty. Że niby robię pierogi jak zła jestem? Ale on nie wie ze to ponoć tak działa, bo nie był fanem BrzydUli. Poza tym, nigdy nie widział mnie jeszcze w akcji pierogowej, a czasem się wkurzam na to i owo. To nie może o nie chodzić. Wiec o co?
- Zmywasz naczynia. Coś się stało? - zapytał - Pierogi?
-Chcesz trochę?
- Nie, no najedzony jestem. I że niby ty sama je ulepiłaś??
- Aha! - Odpowiedziałam dumnie wypinając pierś do przodu
- No to zjem jednego :)

Tak wczorajszego wieczoru na kolację były "Ruskie" pierogi. Zniknęły wszystkie. Nawet Marian, który nie jest ich fanem zjadł kilka.
Żyjemy.
Mama co prawda nie miała okazji spróbować. Ale sama chciała. Tzn nie chciała :)





12 komentarzy:

  1. Ja tak w kwestii formalnej chciałem co prawda jednego ale zjadłem sześć bo zaje.... były. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurczę ...zazdraszczam, bo mnie nie wychodzą, więc nawet nie próbuję;-((((

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nigdy nie próbowałam robić... Ale kiedyś kupiłam na wagę kilkanaście pierogów z truskawkami. Mmmmmm, slinka ciekła na sama myśl o takich pysznościach z cukrem waniliowym i ewentualną śmietanką :) Ugotowałam je, wrzuciłam na talerz, doprawiłam po swojemu, ugryzłam i... okazało się, że pani w sklepie pomyliła się i zapakowała mi pierogi z kapustą i grzybami! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni raz robilam pierogi jakies 6 lat temu, bo mnie Potomek gnebil. Najpierw poszly wycinane kolka, potem kwadraty, bo mniej przy nich scinkow ciasta, ktore trzeba na nowo wygniesc i walkowac (straszna robota) A na koniec to byly i trojkaty i jakies osmiornice z falbankami i chuj wi co:))) Moze sie jeszcze kiedys zmobilizuje, bo Wspanialy zanabyl maszynke do walkowania ciasta;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Sebciu -na zdrówko :)

    A-kularnico ja nie należę do tych co to w kuchni błyszczą. Czasem tylko tak bardzo mi się czegoś che, że się biorę i uczę. Tak nauczyłam się robić np. gołąbki.

    Pierog z kapusta i grzybami i ze śmietaną i cukrem - pyszności
    hihih
    Ja kiedyś kupiłam pierogi z mięsem ale chyba sie w sklepie pomieszały. Były Ruskie, z mięsem, z kapustą i chyba z jakimiś owocami. Fajnie to wyglądało jak jedliśmy, każdy próbował swojego pieroga, po czym następowała czynność wymiany.

    Stardust - te ostatki ciasta są najbardziej wkurzające. Ja jestem szczęśliwą posiadaczką wałka do ciasta (niestety nie mam maszynki do wałkowania), który był bardzo, bardzo zapomnianym wałkiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje szczere:) A ja dziś próbuję zrobić BIMBAŁY, chociaz na pieerogi to miałabym chęć...

    OdpowiedzUsuń
  7. wspólne gotowanie to krok do raju - gdy jestem w kuchni zawsze TAM zaciągam Szymona:)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam robić pierogi. Oni - rodzina znaczy - uwielbia je jeść :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czarny(w)Pieprz-u gdzies już cos słyszałam o Bimbałach, ale jeszcze nie miałam okazji ...
    To moze ja Tobie pierogi, a ty mi cycki?:

    Holden - u mnie to chyba jeszcze rajem nie pachnie, wiesz dopiero zaczynam oswajać się z kuchnia. Ale wspólne gotowanie to napewno kupa smiechu.

    Nivejko, ja bardziej lubie je jeść niz robić. Może się kiedyś wprosimy na ucztę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierogi uwielbiam. Jeść.
    Robi je wyśmienicie moja mama. Konkurencji robić jej nie będę. Więc kiedy jestem u niej to jemy i jemy i jemy. Na wynos też dostajemy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ruskie, moje ulubione... ale najlepsze robiła moja babcia... ja przy niej jestem niestety tylko amatorką... :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ida - mi proponują tylko kupne, wiec się zbuntowałam. Nikt mi nie chce na wynos gotować, wiec skrzętnie odkładam na boczkach i przodach to co uda mi się upolować:(

    Cała Ja - bo babcie, to maja czarodziejskie rączki. Ciekawe jakie my będziemy miały jako babcie?!

    OdpowiedzUsuń