No i udalo mu sie.
Dlugo mnie uwodzil.
W autobusie, w pracy, na ulicy, nawet w przedszkolu jak odbieralam syna.
W koncu uleglam. Tak zupelnie nieswiadomie i niewinnie.
Zaciagnal mnie do toalety .... a potem prosto do lozka.
Podwyzszony puls, dreszcze ...
Nie moge przestac o nim myslec.
Kiedy znowu ...
Wirus grypy zoladkowej ;)
Uwodziciel, psia mać się znalazł... ;)))
OdpowiedzUsuńLepszy taki niz zaden ;)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że Seba ma ksywkę Seler, a tu proszę ŻADEN...;))))
OdpowiedzUsuńHahaha
OdpowiedzUsuńChyba mu sie ta ksywka nie spodoba ;)
W zwiazku z powyzszym prosze uznac moj komentarz do komentarza za niebyly.
Hahahha.Dobre.Ja tu sie szykuję na emocje....a tu grypa... Hahahah
OdpowiedzUsuń