Strony

sobota, 23 stycznia 2021

Peter, czyli esej może poczekać

Jest sporo rzeczy których robić nie lubię. Nie sprawiają mi przyjemności, a powinny - po co tracić czas na rzeczy niemiłe?!- albo po prostu nie i koniec. 
Nigdy nie lubiłam gotować. Żadna nowość. To tylko fakt, o którym wiedzą ci co mieli przyjemność. Poznać, nie spróbować. Bo chociaż do czynności nie pałam entuzjazmem, to ofiar w ludziach jeszcze nie odnotowałam. Albo o nich nie wiem, bo już nie moga nic powiedzieć. Najbardziej na świecie z domowych obowiazków nie lubię: 
- ściągać naczyń z suszarki - nie dorobiliśmy sie zmywarki, chociaż ona chyba nie posiada takiej opcji 
- składać prania 
- zmywać naczyń - ciagle nie mamy zmywarki 
- prasowania - niestety zapodziałam gdzieś żelazko, które ostatnio prasowało okleinę na stoliku. 
Jest wiele innych o których pozwolicie że nie wsponmnę. 
 Ale to juz tak jest, lubisz, czy nie, to trzeba. Odkąd moje dzieci, a szczególnnie młodsze urosło ponad poziom kuchenki - chciałoby się powiedzieć że w kuchni jestem gościem. Nie dokońca byłoby to prawdą, ponieważ mam salon z kuchnią - wiecie - open space (nie wiem jak wstawić wymiotującego emotika)- w którym to salonie mieści się moja sypialnia, pracownia i wszystko inne. Więc o zgrozo - jestem w kuchni w dzień i w nocy. W kazdym razie młody opanował kuchnię. Gotuje tak, że Pascal wymięka. Serio. Jestem na to żywym dowodem! 
Ale miało być o rzeczach których robić nie lubię. 
Po 40 latach stwierdziłam, że nie lubię studiować. Nie to że zupełnie nie lubię się uczyć. Chyba wolę jednak to, co mnie interesuje niż rzeczy które ktoś mi powiedział że muszę. Bo jak niektórzy z was wiedzą, po skończeńiu colegu (jak to się w ogóle pisze?) w zeszłym roku, poszłam jeszcze na studia uzupełniające ... No stara i głupia. No i teraz mam. 
Mam do napisania esej. 3000 słów. Zabieram się jak do jeża. Z kazdej strony. Wszystko tylko nie pisanie. Generalnie jest to przedmiot, który ciągle wprawia mnie w zadumienie. Po 6 miesiącach ciągle nie mogę zrozumieć powiązania z kierunkiem moich studiow. Żeby nie było, przeczytałam lektury obowiązkowe, i nawet kilka artykułów ponad program, a jak. Rozpisałam plan i kilka wewnętrznych myśli - mamy już 856 słów ( w tym bibliografia, cytaty i spis treści) Oprócz tego mam zrobione 3 prania, w tym 2 poskładane, kotlety, szarlotkę i rosół. No dobra, bulion warzywny. Nie znoszę rosołu. 
Czy rosół nie pachnie wam jak siki?! Podobno mają ten sam skłąd chemiczny ;) 
Wyszorowałam łazienką łącznie z sufitem ... W ramach pomocy swojej własnej osobie, właczyłam standardowo muzykę. YT przyszedł z pomocą. I co?! Było pięknie. Dopóki po pół godzinie motywującej muzyki nie wskoczyła następna lista. (Ci co puszczaja piosenki, chyba znają nasze preferencje).

Peter Bence. Nie, nie promuję i nie sponsoruję tu niczego. Ale przy Afryce zawsze miękną mi kolana. Zawsze miałam słabość do pianistów. Dobrze że ten Węgier (daleko) i młody. Gra tak, że zamiast się rozpędzić z pisaniem, zaczęłam robić świeczki z potomkiem mlodszym ... Który oświadczył że obrzydziłam mu Afrykę na Amen 

Uprzejmie uprasza się o nie dzwonienie i nie pisanie do mnie w dniu jutrzejszym, t.j. 23 - 24.01.2021. Będę kończyć esej którego nie dokonczyłam bo poszłam w tany z Peterem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz