Młoda, piękna, skromna, z poważną wadą wzroku (ale to może być i zaletą, bo wielu rzeczy dzięki temu nie dostrzegam) szuka przystojnego, nadzianego, może być z lekkim akcentem, najlepiej bruneta lub rudego, chociaż innych opcji nie wykluczam.
W sumie to może nawet być kobieta - długonoga blondynka, brunetka lub łysa. Opcji z tą samą płcią nie próbowałam jeszcze. A co tam, raz się żyje.
Jednym słowem SZUKAM NOWEGO PRACODAWCY.
Mój uroczy szef po wczorajszych kłamstwach prosto w oczy, że będzie cudnie, wspaniale, miód rzeką płynący, wręczył mi wypowiedzenie jak już wychodziłam. Domyślam że upije się dzisiaj z radości (on znaczy się).
W związku z powyższym, poprzedni post można uznać za nieaktualny.
Z tą książką też żartowałam jakby co.
Czekam na ciekawe propozycje ;)
:/ cóż, mam powiedzieć - nie jesteś sama, bo dookoła pełno podobnych w tej samej sytuacji. I tłumaczenie, że kryzys jakoś nie pociesza bo najeść się tym trudno. Trzymam kciuki za lepsze jutro.
OdpowiedzUsuńPrzerażające jest to że wokół pełno jest osób w podobnej sytuacji.
UsuńAle będzie dobrze, bo nie ma wyjścia. Już ja coś wymyślę.
Za daleko mieszkasz....
OdpowiedzUsuńA co, wzięłabyś mnie?
Usuń