No i się zaczęło.
Sezon majówek, wycieczek, wypadów oraz Zzieleniałych Szkół uważam za rozpoczęty.
W dniu dzisiejszym najmłodsze me dziecię pojechało w dal. Nie taka odległą znowu, ale kolejny raz bez rodzicielki swojej. Dzielny zuch z niego jest, więc i jak trzymam się całkiem całkiem.
Doczekać dnia dzisiejszego się nie mógł. Opowiadał z zapałem gdzież to on nie pojedzie.
- Ciociu, bo ja jadę tam, gdzie rzeka tak wartko płynie. No wiesz, nad Wartę ... I będziemy tam pleść koszyki z wosku ...
Mam nadzieję że nie wróci zbyt rozczarowany, bo o ile rzekę tam mają i nawet bobry, to pletli dzisiaj nie tylko głupotki, ale też "płotek" z wikliny.
Chociaż w sumie kto ich tam wie. Twórcze bestie to i wosk znajdą. Z uszu nie koniecznie, bo zapas starannie pozostawiony w domu rodzinnym. Wszak takich skarbów się z gniazda nie wywozi.
Rozpoczęte jakiś czas temu delikatne i powolne odcinanie pępowinki idzie nam bez większych problemów.
Dumna i blada za razem w całej swojej szerokości jestem ogromnie.
Z radością oraz tęsknotką wzniosłabym toast za dorastające i dzielne potomstwo ... ale się wstrzymam do czwartku wtedy to kolejny potomek wyjedzie na wycieczkę.
W piątek szampan będzie się już lał strumieniami, kiedy to wszyscy do domu powrócą.
Byle do piątku ...
Dzieci w domu nie ma ? Oj będzie bal
OdpowiedzUsuńOj będzie, będzie.
UsuńZ radości idę jutro do pracy na 10 godzin :)
Ale jakoś tak dziwnie cicho i spokojnie bez całego zestawu
Szkoda że nasza szkoła nie organizuje...;)
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia rodziców i nauczycieli. Gdybyśmy nie chcieli, szkoła sama nic by nie zaproponowała.
UsuńAle rozwiązanie świetne. Wycieczka z nauką jednocześnie ...
No tak... ale Wasze dzieciaki to szczęściarze, bo mieszkają w miejscu, o którym marzę...:)
Usuń