Strony

niedziela, 13 lutego 2011

NEGOCJACJE

Zaczynam zauważać pewna prawidłowość. Zazwyczaj w piątki, mojemu ulubionemu najmłodszemu synowi włącza  się "dorosłość" . Tego dnia zazwyczaj w związku ze zmęczeniem materiału roboczego, zasypiam. Wszystko wiec kręci się wokół "szybciutko", "pospiesz się bo jest bardzo późno" i na dyskusje absolutnie nie ma czasu.



- Mamo, czy mogę iść sam do przedszkola? - Marian zaczął starą śpiewkę.
- Marcin, jesteś za malutki
- Ale mamo, to chociaż wyjdziemy razem z klatki i pójdę sam
- Synek, przedszkolaki nie chodzą same
- Mamo, to chociaż do parkingu - negocjacje trwały
Nie docierały do potomka argumenty że zamartwiałabym się dzień cały myślą czy szczęśliwie dotarł do przedszkola. Po kilkunastu dobrych minutach pokonywania, zgodził się na to ze będzie szedł sam, a ja z drugiej strony bloku, będę patrzeć czy szczęśliwie dotarł do celu.
Jak postanowiliśmy, tak uczyniliśmy. Młodzieniec dumny i blady kroczył z noskiem uniesionym wysoko. Jóź prawie dochodził do bramy, już oczyma wyobraźni widziałam kwiaty i fajerwerki na cześć dzielnego syna mego, kiedy to ów dzielny zuch zaczął się wracać. Biegł w podskokach do matki swojej.
Pomyślałam że pewnie o buziaku zapomniał czy coś. Na szczęście on ma w nosie obciachy i pozwala sobie na przytulanki, całuski i wyznania miłosne - publiczne - oczywiście do rodzicielki swojej.
- Marian, pomyliły ci się kierunki - zawołałam - Chyba że na wagary się wybierasz?!
- Mamo, a czy jednak możesz mnie odprowadzić? - zapytał zasapany
- Pewnie, a coś się stało?
- Zapomniałem że sam sobie nie przeczytam co będzie na obiad

Jak mawiają "majtki opadają i rajtuzy falują".
Młody ma silną motywację do poznawania liter i pod surowym okiem babci Jadzi i Krzysia ćwiczy bazgrołki i czytanie pierwszych wyrazów. Może pod koniec roku przedszkolnego przeczyta sobie sam

9 komentarzy:

  1. Ida - genialny, bo mój własny, osobisty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą próbę przeszedł pomyślnie;-)))
    A co było na obiad?

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Gosiu! To, co będzie na obiad to bardzo ważna rzecz dla faceta w każdym wieku. :-)

    Moją młodszą odnogę od piekła trzeba jeszcze do końca roku szkolnego odprowadzać do szkoły. Centralnym punktem, odwiedzanym przez wszystkich prawie rodziców jest jadłospis, wywieszony na drzwiach jadalni. Dyrekcja szkoły dopiero po roku doszła do wniosku, że Bardzo Ważnych Ogłoszeń nie należy wieszać ani na drzwiach wejściowych, ani na jakiejś tablicy, bo nikt ich nie czyta. Dopiero powieszenie nad jadłospisem wzbudziło zainteresowanie rodziców. sam jadłospis jest jednak nadal NAJWAŻNIEJSZY. :-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu - wiesz, dnia któregoś poszedł tak, tylko nie był świadomy tego że jest obserwowany. Rozpowiedział w całym przedszkolu, wszystkim paniom że sam chodzi. Czekałam potem aż opieka społeczna do mnie zapuka, wiec teraz jest informowany o śledzeniu przez rodzicielkę

    OdpowiedzUsuń
  5. BASIU - i jeszcze chciałam powiedzieć że oczywiście nie pamiętam co było na obiad.

    MIRONQ - coś w tym jest. Młody zapytany z zaskoczenia co było w przedszkolu, zawsze odpowiada pytaniem "do jedzenia?!"
    Musze przyznać że z tym jadłospisem to bym nie wpadła - sprytne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mironq juz potwierdzil to co chcialam napisac:)))) A mialam napisac, ze nie tylko wlacza mu sie "doroslosc" z niego juz wychodzi prawdziwy mezczyzna:))

    OdpowiedzUsuń
  7. HAhahahah.Dobre. Dzieci są pocieszne.

    OdpowiedzUsuń