I żeby nie było że nie chciałam pisać.
Chciałam, nawet razy kilka, ale mój laptop mnie pokonał.
Sąsiad obiecał zrobić z nim porządek, ale to dopiero za kilka dni.
Jak zwykle mam milion rzeczy do zrobienia i muszę sobie wszystko zapisywać w kalendarzu.
Nie wiem w co ręce włożyć i ani się obejrzałam już mi przyszło zapłacić pierwszy czynsz za mieszkanie. Aż mi się wierzyć nie chce że to już miesiąc.
W każdym razie żyjemy i mamy się dobrze. Krzyś nawet rośnie tak, że aż słychać jak mu się kości rozciągają.
Rozpisze się w przyszłym tygodniu, jak skończę projekt "coffee table" - z palet oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz