Strony

czwartek, 14 maja 2009

Zakrecone poranki

Jestesmy zakrecona trojka - kazdy kto nas zna to wie.
Krzys ciagle zaskakuje madrymi nowinkami - ze niby taki oczytany. Marcin ciagle podrywa nowe laski ... A ja tylko pilnuje zeby to wszystko jakos dzialalo i nikt nie zrobil sobie krzywdy. Czasem tez sprzatam oczywiscie :) wbijam gwozdzie, skladam meble ... takie tam, zwyczajne prace domowe.
Ostatnio Marcino wymyslil w przedszkolu przed wyjsciem na spacer, ze jest jadowite slonce. Poszedl wiec do pani i poproslil o jakis kremik na buzie, zeby sie nie spocil ...
A dzisiaj ... takiego zakreconego poranka to chyba jeszcze nie mialam.
Wstalam rano (oczywiscie godzine po tym jak budzik zaczal dzwonic) generalnie nakrecona niekoniecznie pozytywnie, bo nie dostalam odpowiedzi na mojego smsa - wrrrr- no ale po chwili okazalo sie ze nie mam zapisanego smsa w wiadomosciach wychodzacych:( Chyba zasnelam wieczorem zanim go wyslalam) - Szanowny Panie S. prosze wybaczyc mi chwilowe zwatpienie i naburmuszenie sie na minutke.
No wiec w pospiechu nichym blyskawice pomknelismy do szkoly .... tylko ze juz prawie u celu okazalo sie ze nie wzielismy z domu plecaka z Ksiazkami Krzysia. No coz, "jak ktos nie ma w glowie, ten ma w nogach" ... jakos tak to chyaba bylo.
No wiec do szkoly pojechalismy jak wielmozne panstwo - taxowka, na szczescie kierowca juz nie raz nas wiozl i nie czekal az mu powiem gdzie jedziemy - jakas amnezja - nie moglam sobie przypomniec nazwy szkoly mojego pierworodnego syna.
Dzieci zostaly rozwiezione szczesliwie, no i ja wyruszylam na lekcje angielskiego ... Tylko ze nie wzielam swoich materialow - zeszyt, ksiazki, notatki ...
Pokornie powrocilam do domu zeby zapomniane rzeczy zabrac - okazalo sie ze skonczyl mi sie prad - wstretny nie przypomnial sie rano tylko sie wylaczyl. No wiec jeszcze bardziej pokorna poszlam do sklepu upewniajac sie najpierw czy mam karte - mialam. Coz moglo okazac sie w sklepie ... nie mam pieniedzy, bo zaplacilam za taxowke :)
W brew pozorom, koniec tego zakreconego poranka jest pozytywny. Wyplacilam pieniadze, kupilam i zaladowalam prad. Tylko nie poszlam na angielski - bo juz pozno. Wiec popijam kawke, pisze tego bloga i smieje sie sama do siebie.
Czasem fajnie jest byc swirem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz