- Co pani taka zmyślona?
- Że co? - zdziwiłam się spoglądając znad klawiatury swojego komputera - Przepraszam, nie zauważyłam jak pan wszedł
- No właśnie widzę! - dodał uradowany klient, co to najwyraźniej zabłądził, albo drzwi pomylił - zakochana, czy coś?
- Czy coś raczej, chociaż pierwszego się nie wypieram - dodałam siląc się na uśmiech i powoli logując się z powrotem do rzeczywistości.
- Coś ta wiosna pani nie służy, pani Gosiu.
W sensie że nie zabłądził, bo zna moje imię. A właściwie to dlaczego nie służy? Czyżbym tak "uroczo" wyglądała?!
- co to za "czy coś" panią tak wybiło z rytmu?
- A, takie tam. Przeglądam oferty pracy - odpowiedziałam ciekawskiemu - w czym mogę panu pomóc?
- No tak, ambicje rosną! Dobrze, trzeba się rozwijać. - stwierdził zamyślając się na chwilę -Przyniosłem pani potwierdzenie, ze uregulowałem fakturę, no i zakupy zrobić chciałem ...
Niech mnie chudy byk.
Wziął i zapłacił ! Sam, bez bicia i tortur cielesnych!
Świat schodzi na psy.
Niech no teraz wszyscy zaczną terminowo płacić ... Do kogo ja będę dzwonić co by zestresować troszkę? Komu będę fundowała psychiczne tortury swoim słodkim głosikiem?
Na szczęście pozostało już tylko 1,5 miesiąca.
Jak zwykle będę dzielna i dam radę.
Odnośnie "sądnego dnia", który miał się odbyć w poniedziałek.
Zaplanowanego dnia, nie odbył się. W związku z fruwającym pyłem wulkanicznym, mój ulubiony szef nie mógł przylecieć do Polski z rodzinnych Włoch. Podejrzewam to jakieś działania planowane, coś w stylu "poczekaj, postresuj się trochę" czyli jednym słowem znęcanie psychiczne. Okazało się, że udał się w podróż droga lądową - nie zazdroszczę.
- Przyjedzie we wtorek z dokumentami - powiedziała koleżanka z biura w Poznaniu
wtorek:
- Nie przyjedzie do ciebie w cale, bo nie ma czasu. Jutro wyjeżdża na wakacje - poinformował uprzejmie kolega, co to również zaczyna hodować zieloną trawkę w ogródku przed domem, żeby 1go czerwca, uroczyście i oficjalnie rozpocząć sezon "niepracowania"
Kilka godzin później, pan "C" - czyt. szef - zaszczycił mnie swoją obecnością.
Przywitał się grzecznie, potłumaczył coś na migi, wręczył wypowiedzenie, dał na czekoladę dla dzieci ... i tyle go widziałam.
Podsumowując:
Wypowiedzenie doręczone do rąk własnym mojej skromnej osobie.
"Góra" i księgowość sprawdzają moją zdolność rozumienia tekstu, czyli odrabiają lekcję pt "kodeks pracy", zastanawiając się dlaczego należy mi się odprawa.
A ja wiem - hahah
Ja tymczasem zaczęłam akcje odzyskiwania świadectw pracy, a raczej wyrabianie duplikatów.
Któż jak nie ja, trzymając wspomniane tydzień temu w rączkach swych magicznych mógł je "wyparować"?!
Ehh - Byle do czerwca
Możesz zadzwonić do mnie;-)))
OdpowiedzUsuńZniosę to z godnością, o!!!
Pozdrawiam cieplutko
jestem z TOBĄ, tyle mogę.
OdpowiedzUsuńAkularku - oczywiście, zadzwonić mogę, tylko nie w celu znęcania się psychicznego. Nie, ni.
OdpowiedzUsuńPrędzej zagadałabym cię. Sądzę równie,ż że mogłybyśmy obśmiać się jak norki :)
Buziam
Holden - dzięki :)
Na szczęście na razie bardziej mi do śmiechu niż do smutania się. Ściskam
Mam nadzieję, że to nie koniec, tylko początek Nowej Drogi Życia! Serdecznie Ci tego życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
ech tam grr, kurka myślałam, że może zmieni zdanie:/
OdpowiedzUsuńJa również jestem z Tobą
IW - oczywiście ze początek. Ja im wszystkim jeszcze pokarzę :)
OdpowiedzUsuńBuziam mocno
Moni - no cóż, nie wiem czy wszyscy włosi tak maja, ale mój szef jest wyjątkowo zmienny. W tym przypadku, jednak zdania nie zmienił. Ale dobrze, bo pewnie bym tam korzenie zapuściła, a tak - Czas na zmiany :)
Ściskam
Bardzo mi sie podoba to "ja im wszystkim jeszcze pokaze:)" Tak trzymaj, ja tak kiedys powiedzialam... no nie bede pisac, ale jeden raz pan Bog przedobrzyl;/
OdpowiedzUsuńStardust - wiesz, słowo droższe pieniedzy. Jak powiedziałam, tak też uczynię. Nie wiem co prawda jak, ale coś wymyślę ;)
OdpowiedzUsuńno i napisz, napisz ... albo chociaż posta u siebie. Co powiedziałaś ?!
Buziam cię mocno
Smutno mi.Bardzo przykro.Mój mąż ma to co Ty.Szuka nowej pracy.Rozmowy trwają. Wiem,że Tobie też się uda.Szkoda,że tak daleko mieszkasz.
OdpowiedzUsuńcoś się kończy, żeby mogło rozpocząć się COŚ :) Trzymaj się! Ściskam..
OdpowiedzUsuńGosieńko, jestem z Tobą! I trzymam kciuki za szybkie znalezienie pracy Twoich marzeń!!!
OdpowiedzUsuńTo nie jest koniec.. to nawet nie jest koniec początku... to jest dopiero POCZĄTEK tego najlepszego, co przed Tobą:).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Boszzzzzzzzzz... Ty też? Posiałam świadectwa przy przeprowadzce... kamień w wodę.
OdpowiedzUsuńPozwodzenia:)
Masz bardzo dobre podejście Gosiu! Trzymam mocno kciuki za te zmiany!!!:)
OdpowiedzUsuńKasiu - daleko? No proszę cie, w tym samym kraju!
OdpowiedzUsuńWpadniecie? :)
Buziam
Pozytyw_ko -Trzymam się mocno i stabilnie póki co :
Buziaczki.
Ida - głęboko w to wierzę :)
Ściskowam
Nivejko - może my jakieś spokrewnione jesteśmy?! Ja staram się wyrobić duplikaty, ale to kurcze nie takie proste, szczególnie ze niektóre są z czasów kiedy to dinozaury po świecie chodziły
Damy radę! Wierzę w nas. W końcu kto, jeśli nie my?!
Buziaczki
Moni - jak będę się smucić i płakać, to tylko zmarszczek dostane i gębusia mi sie od łez odmoczy. A tak, trochę zdrowsza na umyśle jestem (dziwne stwierdzenie w moim przypadku)
Buziam
:) tak trzymaj, zdrowa jesteś - masz zdrowe podejście:)
OdpowiedzUsuń