- Ci faceci! - powiedziała z uśmiechem pielęgniarka w zabiegowym- Do widzenia. I samych takich dzielnych pacjentów Pani życzę! - zaśmiałam się na pożegnanie
- Ale byłem dzielny? - zapytał Krzyś z podkrążonymi od łez i płaczu oczyma
- Jak stąd to tamtąd i z powrotem - odpowiedziałam tuląc swojego "zucha"
No jak nie, jak tak!
Trzymały go tylko 2 osoby, a 3-cia (pielęgniarka) nie musiała łamać rąk żeby pobrać krew.
Udało się!
Faceci to tak mają, a już na pewno z wiekiem nabywają zdolności panikarskich i nie wiem czego jeszcze.
Rok temu Marian, musiał oddać kilka kropel swej bezcennej krwi.
Pani pielęgniarka pobladła jak go zobaczyła
- Ja mam mu krew pobrać?
- Ja nie potrafię! Ale mogę spróbować.
- Ale on jest malutki!
- No nie taki znowu malutki. Całe 4 lata i jeszcze ciut!
Pani pielęgniarka, swoimi trzęsącymi się rączkami, wbiła igłę. Ze zdziwieniem spoglądała na Marcina, który mruczał coś do mnie.
- Boli go? - zapytała wystraszona
- Nie. Pyta się, kiedy już sobie pójdziemy bo mu się nudzi.
Strzykawka znaleziona w sieci
Pani pielęgniarka bardziej się bała niz Twój mężczyzna.Niesamowite.
OdpowiedzUsuńTak, Kasiu, bo to była Irlandzka pielęgniarka :)
OdpowiedzUsuńa mój potomek, a jakże dzielny jest!
To na pewno była pielęgniarka? Aż trudno uwierzyć...
OdpowiedzUsuńTeż się nad tym zastanawiałam.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, na wyspach, lekarze uczą się 3 lata. Pielęgniarki to chyba jakiś kurs tylko przechodzą :)
Dała radę. Jestem z niej dzielna
Chłopaki tak mają... mój Pierworodny lat 14ście potrafi sam popędzić do szpitala z rozwaloną głową i poprosić o szycie... ale na myśl o szczepionce blednie jak kreda...
OdpowiedzUsuńA to o kobietach mówią SŁABA PŁEĆ:)
boję się igieł, ale uwielbiam pielęgniarki :) uściski poranne:))))))))))
OdpowiedzUsuńIda - gratuluje dzielnego zucha!
OdpowiedzUsuńHolden - już wiesz gdzie i kogo szukać ;)
Słodkiej pielęgniarki Ci trzeba !
oj chciałabym być tak odważna jak Twoja pociecha.... ja dostaje drgawicy, raz nawet udało mi się zemdleć... ze stresu cała krew gdzieś odpływa i pani pielęgniarka zwykle nie potrafi znaleźć żadnej mięsistej żyłki... dlatego też do domu wracam z obstawą, pokłuta w obie ręce, które zasiniaczone od pękających naczynek sprawiają wrażenie, jakbym ostro dawała w żyłę..... :P
OdpowiedzUsuńTy jesteś na wyspach czy ta pani jest z wysp? A Seba nic nie pisze,ze Usztatek wrócił...
OdpowiedzUsuńAsiu, podobno tak jest że że stresu krew wolniej płynie, nawet znieczulenie gorzej działa.
OdpowiedzUsuńKasiu - ja mieszkałam jakiś czas na wyspach (jeszcze rok temu), w związku z tym panie pielęgniarka była (jest chyba nadal) z wysp. A Sebuś - chwilowo zapracowany żuczek biedny jest i zdecydowanie nie ma kiedy Uszatka odwiedzać.
Ale przekażę iż się za nim stęskniłaś, obiecuję.
Buziam
bohaterów masz z synów, tylko pogratulować :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło! :)
Hmmm...to on jest taki dzielny jak ja:)
OdpowiedzUsuńNo dzielne som, niektore;) Moj Wspanialy mdleje na sam widok igly:)))
OdpowiedzUsuń