Mówi się, że jedną przyczyn niżu demograficznego, jest postęp techniki. W końcu od kiedy wynaleziono pilota do telewizora, dzieci stały się zbędne.
Pięknego sobotniego poranka, pilot od telewizora wyparował. Nie tak, ze się schował tylko. Po prostu wziął i wsiąkł. Poszukiwania zostały rozpoczęte. Szukano w łóżku i pod. W, za i pod szafkami, w łazience, w lodówce i w piekarniku ... - uległ biodegradacji. Takie rzeczy przecież się nie rozpływają.
Podejrzewałam spisek. Każdemu patrzyłam na ręce. Każdy z domowników został dokładnie przesłuchany.
Nikt nie widział, nie słyszał.
Dramat polega na tym, że aby działanie budzika było skuteczne, programuję sobie telewizor tak, żeby się włączył rano, wybudzając mnie tym samym lekko. Paradoksalnie, ciężko mi zasnąć jeśli nie brzęczy, ustawiony na wyłączenie za 20 min. Skutek - ciągle byłam (jestem) niewyspana. Bo zasnąć nie mogę, a potem nie mam odpowiedniej ilości czasu na humanitarną pobudkę ...
Planowałam dać ogłoszenie do lokalnej gazety, albo chociaż kupić model zastępczy.
Wczorajszego popołudnia, zastałam moje rozbrykane dzieci, tarzające się ze śmiechu po podłodze. W chwili kiedy wchodziłam do pokoju młodocianych, minęłam Mariana pędzącego do łazienki, z piskiem.
- Synu mój, cóż ci się stało? - zapytałam
- Nic matko moja. Pędzę po mopa, bo się posikałem ze śmiechu.
- Krzysiu, co wam się stało? Piliście coś? - zapytałam tego, co to jeszcze w pokoju został. Stał pod oknem ze skrzyżowanymi nogami, trzymając się za brzuch. Ze łzami w oczach, z trudem łapiąc oddech odpowiedział
- Nic, tylko znaleźliśmy pilota
No cóż, ucieszyłam się bardzo, ale nie aż tak jak moi panowie. Nie posikałam się (chociaż ze śmiechu też potrafię). Szczerze mówiąc nadal nie rozumiem co ich tak rozbawiło. No ale mając taka matkę, dzieci normalne do końca być nie mogą!
Zaginiony leżał sobie grzecznie na parapecie w pokoju potomstwa mego. Żeby tam jakiś bałagan był, to bym zrozumiała, że ukryty pod szpargałami. Ale on koło książek i globusa równiutko ułożony był.
Jaki z tego morał?! Jeśli się schowasz głęboko, to na pewno cie znajdą. Połóż się na widoku, to będą cię długo szukać.
Tym czasem planuję zakup czegoś, co przyklejone do pilota będzie piszczeć jak na niego na ten przykład zaklaszczę, gwizdnę lub krzyknę zrozpaczona.
Diabeł ogonem przykrył jednym słowem;)
OdpowiedzUsuńMój syn na zaginione i potem odnalezione przedmioty obwinia fakt teleportacji.:)
OdpowiedzUsuńNivejko - albo moje anioły skrzydełkami ;)
OdpowiedzUsuńGosiu - szkoda że się nie teleportował do dużego pokoju ;) Rozumowanie twojego synka, całkiem słuszne
Hahaha :) taka drobnostka (mały przedmiot) a taka duża wrzawa... :) kto by pomyślał :)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że nie oglądam telewizji;-) A na pilota mam tylko bramę do garażu. Chwilowo pilot ten, reaguje na komendę "córciu otwórz garaż", później będzie reagował na "kurna, muszę sobie garaż otworzyć"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko;-)
H3hhehehe. Tak bywa często. Jednak nt, pilota to można by napisać długie wywody.Czym jest ? Do czego służy? U Ciebie chyba też skoro wywołał popłoch.
OdpowiedzUsuńJa mam tak często. Szukam na okrągło czegoś. Zaklinam się że zaglądałam ze sto razy w miejsce, w którym go później znajduję.
OdpowiedzUsuńZwalam na tego Niemca, co ze mną pomieszkuje:)
Mała Mi - mała rzecz, a cieszy :)
OdpowiedzUsuńAkularku - proszę, na dźwięk reagujący pilot. U mnie się nie sprawdza, bo nie mam garaży. Czasem jednak korzystam z tej 2giej wersji "kurza twarz, muszę ruszyć dupsko i przynieść sobie kawę"
Kasiu - normalnie mała, cenna rzecz. Trochę dołujące, ale prawdziwe.
Ida - tak, to na pewno ten sam.
Albo św. Antonii narcyz jeden chciał żeby się do niego pomodlić. Ja się opierałam, to chował go pod płaszczykiem swoim - łobuziak
No, proszę - cywilizacja nas przytłacza:) Bez pilota nie ma życia, zresztą bez komórki i komputera też już ciężko sobie wyobrazić naszą codzienną egzystencje.
OdpowiedzUsuńA pilot powinien mieć dokera, wkładasz tam i zawsze tam znajdujesz:)